Obejrzyj powtórkę w Red Bull TV i zobacz:
- 🚗 Drogę Piotra Więcka do zwycięstwa
- 🚗 Występy wszystkich Polaków
- 🚗 Finał z jazdą na kosmicznym poziomie
- 🚗 Przejazdy japońskich legend
- 🚗 Niespodziewane awarie
- 🚗 Co stało się z oponą Conora Shanahana
O pół punktu od doskonałości
Sobotnie kwalifikacje ruszyły z oczami wielu skierowanymi nie na tor, lecz w stronę irlandzkiego nieba. Nad Mondello Park zebrały się ciemne chmury i zanosiło się na to, że znowu najwięcej będzie mówiło się o pogodzie. I choć deszcz faktycznie spadł, trwał bardzo krótko. Skończyło się na strachu. Wyjątkowo krótko trwały też przejazdy Piotra Więcka. Ale nie z powodu jakichkolwiek problemów technicznych. Polak był po prostu oszałamiająco szybki. A do tego jeździł perfekcyjnie – idealną linią i dużym kątem. Za pierwszą próbę otrzymał aż 99,5 z dostępnych 100 punktów! Nie tylko pobił własny rekord, ale też wykręcił najwyższy wynik w historii kwalifikacji do zawodów Drift Masters. Zaraz za nim na liście wyników znalazł się Conor Shanahan z rezultatem 97 punktów. To właśnie ta para miała dominować w ten weekend. Podium w przejazdach solo zamknął Kuba Przygoński, przy którego nazwisku stanęła liczba 96. Pozostali Polacy również bez najmniejszego problemu zakwalifikowali się do Top 32. Paweł Korpuliński znalazł się w gronie aż pięciu zawodników z wynikiem 94 punktów i ostatecznie uplasował się na dziewiątej lokacie, a Jakub Król był 22. dzięki przejazdowi ocenionemu na 87 oczek.
Polacy z dobrym startem
Zawody zaczęły się przewidywalnie – w pierwszej parze Piotr Więcek bez problemu pokonał Alana Hynesa, który w ten weekend startował z dziką kartą. W parze Paweł Korpuliński/Kevin Piskolty było bardziej nerwowo. Korpuliński zahaczył o tył rywala na przekładce w drugim przejeździe, co wytrąciło jego auto z optymalnej linii. Mogło się wydawać, że to Polak popełnił błąd, nie zostawiając kierowcy z przodu wystarczająco miejsca. Sędziowie zauważyli jednak, że Węgier zwalniał w niedozwolonym miejscu i w ten sposób sprowokował kontakt. W efekcie Paweł Korpuliński zapewnił sobie dalszą jazdę i dołączył do Więcka. Osiągnięcia kolegów powtórzyli też Kuba Przygoński i Kuba Król. Przygoński po dogrywce pokonał Fionna Roche, a Król wygrał z Miką Keskim-Korpim.
The Machine czy The Human?
Z kolei Irlandczycy już w Top 32 stracili jedną ze swoich największych gwiazd, ubiegłorocznego triumfatora w Mondello Park – Jamesa Deane’a. The Machine mierzył się ze świetnie dysponowanym i bardzo szybkim Kevinem Pesurem. Po pierwszym przejeździe do gospodarza nie można było mieć uwag, choć Pesur od samej inicjacji siedział mu na plecach. Ale w pogoni za kierowcą z Estonii Deane popełnił fatalny błąd. Jego Mustang wleciał w trasę zdeeeeeecydowanie zbyt dużym kątem! Wprawdzie wyratował się przed spinem i wyleceniem z toru, ale nie obyło się bez sporej korekty. Na dodatek ta pomyłka kosztowała go utratę prędkości, co rywal potrafił wykorzystać. I choć James popisał się później świetną jazdą, w końcu doskakując do rywala, Kevin nie popełnił równie dużego błędu i to kierowca z Estonii przeszedł dalej. Patrząc na ten przejazd Jamesa i dopiero (jak na standardy, do których nas przyzwyczaił) 14. wynik w kwalifikacjach, można powiedzieć tylko jedno – to po prostu nie był jego weekend. Nieco broni go jednak fakt, że to był jego pierwszy start na tym torze za kierownicą Forda Mustanga RTR.
Drift Masters: Top 32 – Irlandia
Zobacz 32 najlepszych drifterów w akcji w Irlandii podczas czwartej rundy sezonu Drift Masters 2025.
Doświadczenie kontra… młodość i doświadczenie
To nie był też weekend Japończyków. Reprezentanci ojczyzny driftu nie przeszli nawet przez pierwszy etap zawodów. Ale rywali mieli niełatwych. Daigo Saito trafił na Conora Falvey’a. Debiutująca w Drift Masters legenda japońskiego driftu miała oczywistą przewagę w doświadczeniu za kierownicą. Ale to Falvey miał przewagę w doświadczeniu… w jeździe na tym torze. I to było widać jeszcze w kwalifikacjach. Saito wyzerował pierwszy punktowany przejazd. W drugim pojechał o wiele lepiej, zdobył 88 punktów i awansował do Top 32 z 21. lokaty. Jednak wynik Falvey’a był wyraźnie wyższy – 92,5 oczka dało mu 12. lokatę. Podobnie było, kiedy zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku. Irlandczyk jechał swoje, podczas gdy Japończyk gubił się za nim na torze. W drugim biegu reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni prezentował się dużo lepiej, wykorzystując każdego konia mechanicznego, jakiego znalazł pod maską, ale to nie wystarczyło. Naoki Nakamura trafił natomiast na obrońcę tytułu Lauriego Heinonena. I choć jak zwykle jeździł agresywnie, wrzucając swoją Toyotę GR86 w ogromne kąty, zabrakło mu precyzji i płynności, by pokonać kierowcę żółto-czarnego Nissana S13.
Redukcja z czwórki do dwójki
Top 16 znowu zaczęło się bardzo dobrze dla biało-czerwonych – Piotr Więcek pewnie pokonał Simena Olsena, a Paweł Korpuliński po bardzo emocjonującym i wyrównanym pojedynku wygrał z Jackiem Shanahanem. Inaczej było w przypadku Kuby Przygońskiego i Kuby Króla. Przygon bardzo dobrze pojechał z przodu, ale nie był w stanie nadążyć za Kevinem Pesurem. Podobne problemy miał Król – goniąc bardzo szybkiego Tora Arne Kvię, wyjechał trzema kołami poza trasę i pogrzebał swoje szanse na zwycięstwo. Na wyróżnienie zasługuje również pojedynek Irlandczyka z Irlandczykiem z Północy – Conora Shanahana z Duane’em McKeeverem. Ich starcie w najlepszej szesnastce można śmiało zaliczyć do puli najlepszych tego dnia.
Pojedynek Piotra i Pawła
W Top 8 zostało już tylko dwóch Polaków – Piotr Więcek i Paweł Korpuliński. I niestety tylko jeden mógł awansować dalej, bo drabinka zawodów skrzyżowała ich drogi. Wszyscy kibice, niezależnie od narodowości, liczyli na wielkie show w wykonaniu Piotra i Pawła. Nie zawiedli się! Obaj jechali wszystko. Więcek pokazał to samo, co prezentował przez cały weekend – precyzję połączoną z ogromną prędkością. Korpulińskiemu również nie można niczego zarzucić. Był dla rodaka równym rywalem, a wyniku zadecydowała głównie różnica prędkości. Piotr był po prostu szybszy. Kierowca Nissana S14A pożegnał starszego kolegę słowami “powodzonka dalej”. I te życzenia bardzo przydały się Więckowi w kolejnym pojedynku. Bo niewątpliwie miał w nim sporo szczęścia…
Poza zawodami, ale tylko na chwilę
Pojedynek o finał z Marco Zakourilem początkowo układał się po myśli Piotra Więcka. W pierwszym przejeździe zostawił rywala daleko w tyle i podjeżdżał na start drugiego biegu ze sporą przewagą. Ale po zamianie stron po raz pierwszy tego dnia – (i jak się później okazało – jedyny) popełnił poważny błąd. Przesadził na wejściu w trasę i jego auto wypluło prosto w trawę. Przez chwilę wydawało się, że Więcek sam wyrzucił się z zawodów. Wystarczyło, żeby Zakouril utrzymał drift do końca trasy i to on walczyłby w finale. Tyle tylko, że Czech po prostu stanął! Silnik w jego aucie zepsuł się dosłownie w tym samym momencie, w którym Polak orał kołami swojego wozu trawnik otaczający tor. Obaj nie dostali za ten przejazd żadnego punktu. A to oznaczało, że rozstrzygnięcia należy szukać w pierwszym biegu. Piotr był w nim zauważalnie lepszy i to zagwarantowało mu udział w pojedynku o najwyższe miejsce na podium. Z kolei auto Marco nie nadawało się do szybkiej naprawy. Udział w tzw. małym finale odpadał, a to praktycznie z automatu dawało trzecie miejsce Kevinowi Pesurowi.
Conor Shanahan i tajemnica znikającej opony
W finale Piotr Więcek trafił na jednego z najtrudniejszych rywali, jakich mógł sobie wyobrazić. Na starcie ustawił się obok niego lider generalki Conor Shanahan. Niesiony dopingiem własnych fanów i motywowany chęcią pomszczenia brata, którego z zawodów wyrzucił inny szofer znad Wisły, gniótł gaz w swoim samochodzie jak wściekły. Ale Więcek też nie trzymał się zasad ekonomicznej jazdy. Wtryski pracowały z pełną mocą, odcinki JZ-ów jęczały ze zmęczenia, a opony znikały w oczach. Ich przejazdy wyglądały podręcznikowo. To była jazda godna najlepszych zawodów drifitngowych na świecie. Ale sędziowie – jak to sędziowie – znaleźli drobne błędy to tu, to tam. Stwierdzili, że potrzebna jest dogrywka. A może po prostu chcieli nacieszyć oczy i zobaczyć ten driftingowy spektakl jeszcze raz? Pierwszy przejazd dogrywki był równie bliski. I już kibice zacierali ręce, żeby zobaczyć drugi, kiedy okazało się, że prawa przednia opona w aucie Shanahana wyparowała! Powtórki pokazały, że opuściła stanowisko pracy tuż za linią mety. Shanahan był bardzo blisko Więcka i delikatnie zahaczył kołem o koło Toyoty Polaka. Uderzenie zdjęło gumę, a wylatujący w powietrze kawałek felgi prawie zestrzelił goniącego kierowców drona! Sędziowie nie widzieli w tym żadnej winy Więcka, a Shanahan nie był w stanie jechać dalej. To oznaczało tylko jedno – Piotr Więcek po raz trzeci w historii wygrał zawody Drift Masters w Mondello Park. I pozostaje jedynym kierowcą spoza Irlandii, który tego dokonał.
Podium zawodów Drift Masters Mondello Park 2025
🥇1. Piotr Więcek
🥈2. Conor Shanahan
🥉3. Kevin Pesur
“Szczęśliwy weekend” Piotra Więcka
Dla Więcka była to też pierwsza wygrana za kierownicą nowego samochodu. Tym samym zamknął usta krytykom, którzy po początkowych problemach z ustawieniem GR Supry przestali wierzyć w powodzenie tego projektu i zachęcali go do powrotu za kierownicę Nissana S15. “Muszę powiedzieć, że… nie wiem, co powiedzieć [śmieje się]. To były dla mnie bardzo szczęśliwe zawody, ale myślę, że po tym, czego doświadczyliśmy wcześniej w tym sezonie, zasługiwałem na trochę szczęścia. Nie żałuję dzisiaj niczego. Zwycięstwo w kwalifikacjach, zwycięstwo w zawodach – to smakuje niesamowicie. Wielkie podziękowania dla mojego zespołu, który dopilnował, by auto działało bez żadnych problemów. Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo jestem chłopakom wdzięczny. I oczywiście wielkie podziękowania dla moich sponsorów, mojej rodziny i wszystkich fanów, którzy wspierali mnie w ten weekend. To wspaniale zobaczyć tak wiele pozytywnych twarzy z całego świata, Irlandii i Polski. I świetnie być znowu na pierwszym miejscu podium, po raz pierwszy w Suprze i zwłaszcza na tym obiekcie, bo kocham to miejsce” – mówił po ceremonii podium pięciokrotny mistrz Drift Masters.
Shanahan liderem, Więcek zaraz za nim
Wygrana w Irlandii zapewniła Piotrowi Więckowi znaczny awans w klasyfikacji generalniej Drift Masters. Polak wspiął się z 10. na drugą lokatę i wyprzedza go już tylko Conor Shanahan. Ale dotarcie do finału, zdobycie drugiego miejsca w kwalifikacjach oraz wygranie Qualifying Showdown pozwoliło Irlandczykowi umocnić się na prowadzeniu. Shanahan ma w tej chwili 60 punktów przewagi nad wiceliderem i wchodzi w drugą połowę sezonu, wysyłając rywalom jasną wiadomość co do swojej formy. Ale do końca zostały jeszcze trzy rundy, więc w grze o mistrzostwo nadal jest wielu kierowców.
Klasyfikacja generalna Drift Masters 2025 po 3 z 6 rund
1. Conor Shanahan (251 pkt)
2. Piotr Więcek (191)
3. Oliver Randalu (168)
4. Kevin Pesur (168)
5. Tor Arne Kvia (163)
6. Paweł Korpuliński (148)
7. Lauri Heinonen (141)
8. Jack Shanahan (137)
9. James Deane (133)
10. Itay Sadeh (122)
…
13. Jakub Przygoński (104)
..
20. Jakub Król (64)
…
23. Dawid Sposób (48)
…
42. Adam Zalewski (16)
Z jednej legendarnej miejscówki do drugiej
Najlepsza liga driftingowa w Europie nie wybiera się na wakacje. Druga połowa sezonu wystartuje już za cztery tygodnie w kolejnym ikonicznym miejscu – na torze Bikernieku Trase w Rydze. Kierowcy stoczą walkę w parach o nowego króla Rygi 26 lipca. Oglądaj rywalizację z polskim komentarzem w Red Bull TV!
Już tylko dwie rundy dzielą nas od Red Bull Drift Masters Grand Finale na PGE Narodowym w Warszawie. Ogarnij swoje bilety i 12 oraz 13 września zobacz zmagania najlepszych drifterów na świecie. Czeka na Ciebie wiele dodatkowych atrakcji, w tym pojedynki takich gwiazd jak Adam Małysz, Carlos Sainz, David Coulthard czy Tadeusz Błażusiak za kierownicą aut typu buggy.