Historia
Pierwsze 20 lat istnienia Formuły 1 to okres bardzo bogaty pod względem liczby kierowców. Od weteranów, którzy w królowej sportów motorowych spędzali po kilkanaście lat, aż po śmiałków, którzy zaledwie raz w życiu spróbowali swoich sił w wyścigach Grand Prix. W latach 1950-1970 przez F1 przewinęło się kilkuset zawodników. Jedni z nich byli wieloletnimi reprezentantami swoich zespołów, podczas gdy inni zaliczyli raptem kilka startów w barwach różnych ekip, a nawet – co dziś jest nie do pomyślenia – kupili sobie bolidy, aby wystartować np. w domowym wyścigu.

3 min
Rysunkowa historia królowej motorsportu
Rysunkowa historia królowej motorsportu
W tamtych czasach nie było żadnych regulacji dotyczących liczby zawodników, które poszczególne ekipy mogą wystawić. Niczym dziwnym nie był także udział 3, a nawet 4 kierowców z jednej ekipy w jednym wyścigu. Co więcej, zdarzały się nawet sytuacje, w których całe podium zajmował jeden zespół.
Nie bez powodu pierwsze dekady rozgrywania zawodów F1 nazywa się dzikimi latami. W tamtym okresie życie straciło wielu zawodników, których trzeba było kimś zastąpić. Ekipy sięgały więc po kolejnych kierowców, niejednokrotnie rotując swoimi składami. Innymi przyczynami takich rotacji były np. słaba forma danego sportowca, inne obowiązki, np. udział w innych zawodach, kwestie finansowe czy kontuzje. Przykładem jest sezon 1961, kiedy zespoły Ferrari oraz BRP wystawiały po sześciu kierowców, nigdy jednak więcej niż trzech na raz. W przedostatnim wyścigu tamtej kampanii, tzn. GP Włoch, zginął Wolfgang von Trips, jednak Ferrari nikogo nie zatrudniło na jego miejsce, ponieważ – podobnie jak wiele innych ekip – zrezygnowało z uciążliwej i drogiej podróżny na kończące sezon GP USA. Zupełnie inaczej miało to wyglądać w przypadku tej stajni półtorej dekady później, ale nie uprzedzajmy faktów.
Juan Manuel Fangio i Giuseppe Nino Farina podczas GP Francji 1951
© Universal/Corbis/VCG via Getty Images
Zmiany w przepisach i tradycji
W miarę jak regulacje obejmowały coraz więcej aspektów Formuły 1, ograniczeniu uległa liczba kierowców wystawianych przez poszczególne zespoły. Większość ekip zaczęła się ograniczać do dwóch reprezentantów, choć formalnie wskazano takie maksimum dopiero w latach 80. Ostatnim przypadkiem, kiedy w wyścigu F1 wystartowały 3 bolidy jednego zespołu było GP Niemiec 1985. Wówczas zezwolono ekipie Renault na wystawienie trzeciego samochodu, aby przetestować na nim nowy system kamer. We wcześniejszej dekadzie niekiedy wystawiano trzeci samochód np. aby sprawdzić umiejętności młodego kierowcy albo utrzymać w stawce kogoś, kto miał w niej pozostać. Przykładem jest sytuacja z sezonu 1976, kiedy podstawowymi kierowcami Ferrari byli Niki Lauda i Clay Regazzoni. Po wypadku Austriaka w GP Niemiec jego zespół opuścił GP Austrii, natomiast w GP Holandii pojechał tylko Regazzoni. W międzyczasie Ferrari negocjowało z Brabhamem transfer Carlosa Reutemanna, który ostatecznie doszedł do skutku przed GP Włoch. Jak na ironię, to właśnie przed tymi zawodami Lauda opuścił szpital i zdecydował się – zaskakując wszystkich, nawet swój zespół – powrócić na tor. Z tego też powodu na Monzy oglądaliśmy trzy bolidy z wierzgającym koniem. Na kolejne zawody wszystko wróciło do normy – ścigali się Lauda i Regazzoni, a dla Reutemanna sezon się zakończył.
Współcześnie zamiany kierowców w trakcie sezonu nadal się zdarzają, choć znacznie rzadziej niż w przeszłości. Obecnie jest to spowodowane zazwyczaj kontuzjami, chorobami lub zawieszeniami podstawowych kierowców i zastępca jedzie najczęściej w jednym-dwóch wyścigach. Większe rotacje w ostatnich latach dotyczą przede wszystkim zespołu Red Bull Racing, którego barwy od 2016 r. reprezentuje Max Verstappen. Od tamtej pory Holender miał 6 zespołowych partnerów: Daniela Ricciardo, Pierre’a Gasly’ego, Alexa Albona, Sergio Pereza, Liama Lawsona i Yukiego Tsunodę. Z tego grona tylko Ricciardo i Perez przyszli do zespołu i odeszli z niego podczas międzysezonowej przerwy. Pozostali w trakcie poszczególnych kampanii byli przenoszeni w obie strony między seniorskim zespołem „Czerwonych Byków” a jego juniorską ekipą znaną na przestrzeni ostatnich lat jako Scuderia Toro Rosso, AlphaTauri, VCARB, a obecnie Racing Bulls. Holender zresztą przeszedł podobną drogę, ponieważ w Red Bull Racing znalazł się w trakcie sezonu 2016, kiedy to przed GP Hiszpanii zarząd ekipy zamienił miejscami jego oraz Daniiła Kwiata.
2016: Max Verstappen wygrywa GP Hiszpanii w debiucie w Red Bull Racing
© Getty Images/Red Bull Content Pool
Historia najnowsza pamięta także przypadki swego rodzaju domina, podczas którego zmiana jednego kierowcy w jednej ekipie powodowała konieczność rotacji w składzie innej. Tak było chociażby w sezonie 2020, kiedy przed GP Sakhiru Lewis Hamilton uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Zastąpił go George Russell, a jego miejsce w bolidzie Williamsa zajął Jack Aitken, dla którego był to jak dotąd jedyny w karierze wyścig Formuły 1.
Formuła 1 się zmienia, ale wciąż jest to pogoń za sukcesem. Inżynierowie starają się skonstruować jak najszybsze samochody, a szefowie zespołów powierzają kierownice jak najlepszym zawodnikom. Trzymamy więc kciuki zarówno za inżynierów, jak i kierowców Red Bulla.