Krzysztof Ceentaur Pietrowicz o swojej zajawce na tatuaże i deskorolkę
"Najstarszy pan jaki poprosił mnie o asekurację przy pierwszym stanięciu na desce to 85 letni Portugalczyk imieniem Eduardo. Musielibyście widzieć jego minę - czysta radość i żywość"
Deskorolka od zawsze skupiała wokół siebie ciekawe świata i kreatywne osoby. Świetnym tego przykładem jest Krzysztof Pietrowicz znany również jako Ceentaur. Poza samą jazdą jest on mocno wkręcony w tatuaże. Prowadzi on własne studio połączone z mini skateshopem, projektuje grafiki na deski, przekazuje zajawkę nowym pokoleniom i sam śmiga zarówno na kątach jak i streecie. Zresztą przekonajcie się sami jak pełna pasji jest to osoba:
Zacznjmy od dziar. Skąd wzięła się u Ciebie zajawka na tatuowanie? Od kiedy zajmujesz się tym zawodowo? Jak wyglądała Twoja droga od nauki do traktowania tego jako pracę? Pewnie ciężko będzie wymienić jeden konkretny ulubiony, ale jeśli miałbym Cię o takowy zapytać to która dziara Twojego autorstwa pierwsza przychodzi Ci do głowy?
Odkąd pamiętam rysowałem. Zeszyt od każdego przedmiotu w szkole był odruchowo ilustrowany na bieżąco (diabły, dinozaury, raperzy, lowridery, kościotrupy) – jak brakło miejsca to czasem rysowałem po swoich rękach. Później w czasach liceum malowałem zarobkowo dużo pseudo-realistycznych portretów aerografem na t-shirtach i płótnach, a jednocześnie uczyłem się oszczędności w formie biorąc zlecenia na wektorowe logotypy od małych firm. Tatuaże zawsze mnie intrygowały, najpierw japonistyka, później meksykańskie cholo gangsterskie grey washe chicano. Z czasem coraz bardziej ciągnęło mnie do oldschoolu i Japonii. Tatuuję regularnie od prawie 10 lat - wcześniej trenowałem rysowanie pod tatuaż, a w 2014 miałem pierwsze próby z maszynką. Choć byłem wtedy po studiach nauczycielskich języka angielskiego i podyplomówkach z grafiki projektowej i tłumaczeń specjalistycznych, to czułem, że to nie moja droga i zawsze ciągnęło mnie do tatuażu. Wydawało mi się to niemożliwe do opanowania, ale jak zrobiłem sobie pierwszy tatuaż w wieku 23 lat zacząłem oszczędzać na sprzęt, bo od tego momentu nie mogłem przestać o tym myśleć. Zacząłem kolekcjonować tatuaże od różnych osób i przyglądać się ich pracy. Pamiętam, że po tym jak jeden z pierwszych punkowych tatuaży jaki zrobiłem mojemu bratu Tomkowi poszliśmy świętować na skatepark - tego dnia splotem okoliczności poznałem tam Michała Rykę, który widząc tę dziarę zaproponował, że pomoże mi przy kilku kolejnych i podzieli się swoim doświadczeniem. Bardzo pomogło mi to na początku mojej drogi. Później wiele nauczyłem się pracując w Toruniu i na guest spotach w innych miastach już w prawdziwych studiach tatuażu, gdzie gościłem i pracowałem regularnie. Myślę, że po tych 10 latach jeszcze wiele mogę się nauczyć.
Jestem mega fanem oldschoolu i japonistyki - sam kreuję pewnego rodzaju jaskrawą mieszankę tych stylów. Lubię grubą krechę i wyraźne kolory. Najchętniej rysuję pantery, węże, smoki, rośliny, czaszki, płomienie - przede wszystkim lubię ładne i dziwne tatuaże. Czasem się przejęzyczę albo zauważę, że jakieś dwa słowa się rymują lub przenikają i już wpadam na pomysł na nowy flash - tak powstały na przykład „panterodaktyl”, „ćmotyl”, „acideskorolka" oraz cała seria „psychowoców” i „twarzyw”. Lubię otwartość i wyzwania, dlatego chętnie podejmuję się coverów blastoverów i freehandów.
Chyba moimi ulubionymi tatuażami są jaskrawe kolorystyczne adaptacje japońskich motywów, zrobiłem pare ulubionych smoków i maskę Hannya z teatru japońskiego z wężem. Chyba najbardziej lubię zrobioną przeze mnie jakiś czas temu figurkę Darumy. Z oldskulu najbardziej lubię rysować pantery tygrysy i inne koty. Ogólnie lubię raczej dość dziwne tatuaże
Przejdźmy do zajawki na deskorolkę. Pamiętasz co sprawiło, że postanowiłeś tego spróbować? Co uważasz za najciekawsze w jeździe na desce?
Chyba pierwsza rzecz, która mnie powaliła i sprawiła że chciałem spróbować to filmy z gry Tony Hawk Pro Skater 2 - Rodney Mullen, Kareem Campbell, ludzie latający nad copingami - ten klimat, ta odwaga to ryzyko, brawura i szaleństwo. Będąc na fali podjarki THPS2 dostaliśmy z braćmi w prezencie od rodziców 3 używane deskorolki (szerokie rybki, na które mówiliśmy rekinki, ze sklejki z plastikowymi kołami i zderzakami z wystawki z Niemiec), które nasz tata dorwał na pchlim targu w Czaczu. Jako jedenastolatek na jeden cały sezon wakacyjny wraz z młodszymi braćmi Jackiem i Tomkiem oszaleliśmy na punkcie deskorolki. Jeżdżąc po ulicach a nawet dachach pobliskiego sklepu robiliśmy pierwsze hippie jumpy, manuale, cavemany, ollie i shuvity. Co ciekawe po tym jednorazowym strzale zostawiłem deskorolkę na kolejne 11 lat. W wieku 22 lat po nieudanych próbach powrotu do bmxa na nowo wybudowanej Skateplazie Leszno (oddalonej od domu moich rodziców 10 min pieszo) postanowiłem ponownie spróbować deskorolki tym razem na prawdziwym, używanym secie odkupionym od kolegi. Od paru osób słyszałem wtedy “po co zaczynasz? jesteś na to za stary”, nawet trochę się kitrałem i pierwsze ruchy ze wstydem wykonywałem dopiero jak wszyscy się rozeszli ze skateparku i zgasły światła (nie polecam, najwięcej uczymy się kolektywnie w świetle wspierając się wzajemnie). Teraz 12 lat później nadal nie wyobrażam sobie mojego życia bez skateboardingu - choć często daje mi niezłe wciry i uczy pokory (piszę to ze skręconą kostką) to czuję jak ładuje mi baterie, dobrze działa na zdrowie psychiczne, napędza i napełnia do działania i dawania z siebie tego co najlepsze w życiu codziennym w relacjach z ludźmi i w pracy.
Najciekawsze i najpiękniejsze w deskorolce jest wieczne poszerzanie strefy komfortu - to wychodzenie z niepewności i zwątpienia w siebie w to “ZROBIĘ TO KU***!” - ta ambicja. Uwielbiam obserwować ten moment wśród osób z naszej wakacyjnej szkółki deskorolkowej “Strefa Deska”, którą prowadzimy wraz z Radkiem Fuksem w ramach projektu DK Bydoskie Przedmieście Fundacja Fabryka UTU. Gdy młodzi ludzie i dzieci decydują się postawić ten krok dalej i zrobić coś, co wydaje się poza ich zasięgiem - ten moment wyjścia z kruchości i wycofania w faktycznie uwierzenie w siebie. Widzę ogromny potencjał w tych postawach przekładanych później na inne sfery życia. Są pewne analogie w tym rodzaju decyzji do skoku w nieznane z commitmentem, który ludzie podejmują decydując się na konkretny tatuaż, często nie wiedząc jaki to finalnie będzie ból w danym miejscu na ciele. Taka ruletka, a ból też w obu przypadkach bywa obecny.
Nikt nie jest nieśmiertelny, ale nawyk powstawania po każdym upadku zawsze mnie zadziwia, a też nieźle przekłada się na postawę życiową. Niektóre historie różnych prosów, ale i moich znajomych niemal zaprzeczają logice i fizyce. Moim własnym przykładem mógłby tu być mój pierwszy pełen handplant na copingu na betonowym quarterze. Po dwóch dniach batalii bolesnego katowania tego samego quartera postanowiłem zrobić to w pełnym słońcu lata o godzinie 12:00, gdy skatepark jest całkowicie pusty i nie ma żadnych dodatkowych bodźców - udało się. Nie wiedziałem jednak, że dwa dni wcześniej w amoku prób naderwałem więzadło w kolanie. W niewytłumaczalny sposób mój organizm spiął się na tyle, że w tej dobrej passie i byciu tak blisko nie powstrzymało mnie to od osiągnięcia tego wymarzonego triku. Kolano stało się luźne dzień po tym pierwszym handplancie. Czekała mnie cała reszta lata bez deski, ale było warto! Chyba też ten motyw walki mnie przyciąga.
Mówisz, że jak wracałeś na deskę w wieku 22 lat to niektórzy mówili, że to trochę za późno. Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości, że zawsze warto zacząć, ale jestem ciekaw co Ty przekazałbyś osobom, które mają po 30, 40 lub więcej lat i chcą zacząć jeździć na desce, ale czują albo słyszą, że to już za późno.
Co ciekawe słyszałem też odradzające głosy, gdy zaczynałem próby w tatuażu… Zabawne jak ktoś inny tytułuje się do zabierania głosu w nie swoich decyzjach - szczególnie, gdy słyszymy nasze wewnętrzne wołanie. Gdybym słuchał cudzych głosów może nigdy nie robiłbym tych dwóch rzeczy, które przynoszą mi tyle satysfakcji i radości i stały się moim stylem życia - kocham tatuaż i deskorolkę - dlatego też połączyliśmy rzeczy, które kochamy w naszej pracowni Brzoza Polarna. Obok tatuaży, które razem wykonujemy jest tu mały skateshop, za który odpowiadam oraz pracownia malarska - moja żona Maria Kubit jest według mnie wybitną malarką (nie jestem stronniczy, bo myślałem tak zanim byliśmy razem). Nasze style są odwzorowane na grafikach blatów deskorolkowych, które można u nas nabyć wraz z innymi częściami.
Wracając do pytania - wiek nie gra roli. Życie jest za krótkie, żeby zastanawiać się czy coś do czego nas ciągnie wypada nam robić w swoim wieku czy płci itd. Tak długo jak nikogo nie krzywdzimy naprawdę warto spróbować niż później żałować że się czegoś nie zrobiło. Uważam, że osoby w każdym wieku mogą czerpać na swoje możliwości przyjemność z jazdy. Nie musi to być streetowe skakanie double setów z okazji pięćdziesiątych urodzin. Widzę ile radości może przynieść uczucie wiatru we włosach w swobodnym przemieszczaniu się na desce po ścieżce rowerowej w drodze do pracy zamiast wybrania udawanego ruchu pod postacią np. hulajnogi elektrycznej, które walają się po chodnikach i trawnikach miast i są mega nieekologiczne jeśli chodzi o eksploatację baterii. Dlaczego by nie spróbować od małych kroków i popompować na delikatnym pumptrucku, albo pouczyć się slalomów. Ale, wiadomo… deskorolka nie należy do bezpiecznych zajęć i choć "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz" to warto się dobrze rozciągnąć, a na początku podchodzić z pewną rezerwą i brać swoje siły na zamiary.
Zauważyłem też rosnące zainteresowanie minirampami wśród streetowych skejtów po trzydziestce - po latach batalii z urazami na ulicznej desce myślę, że taki rodzaj jazdy potrafi być odrobinę mniej urazowy (gdy mamy tę minimalną amortyzację drewna), a przy tym również satysfakcjonujący. Ja tak naprawdę dopiero od niedawna wkręciłem się w minirampy, bowle i wyższe quartery - czuję się w takim kontekście jakbym uczył się jeździć od początku. To jest super, że uczymy się całe życie. Na koniec dodam, że najstarszy pan jaki poprosił mnie o asekurację przy pierwszym stanięciu na desce to 85 letni Portugalczyk imieniem Eduardo. Musielibyście widzieć jego minę - czysta radość i żywość. Czy deskorolka jest dla wszystkich? Na pewno nie, ale tego czy jest właśnie dla Ciebie nie dowiesz się jak nie spróbujesz…
Co słychać na toruńskiej scenie? Dużo skejtów jest u Was? Gdzie najczęściej się jeździ?
Mieszkam w Toruniu już 8 lat, a pochodzę z Leszna, więc pozwolę sobie powiedzieć kilka słów o obu scenach. Szanuję tych, którzy niezmiennie zostali w deskorolce, ale i bardzo cieszy mnie w obu przypadkach nagły spory napływ nowych młodych skejterek i skejtów oraz powroty tych którzy kiedyś jeździli, ale z różnych przyczyn zrezygnowali. To jest piękne, szczególnie po paru latach posuchy w tym temacie. Były momenty, że skejty wymierały... Myślę, że można powiedzieć, że teraz jest ich sporo i to bardzo zróżnicowane grupy, które napłynęły z różnych źródeł. Widzę to zarówno po wieku osób na spotach, skateparkach jak i ludziach odwiedzających nasz stacjonarny mini skateshop Brzoza Polarna, który prowadzimy z moją żoną Marysią w naszej pracowni tatuażu. Uwielbiam toruńską scenę. Była ona mocna już lata temu. Pojawili się Skazani Na Blachę (SNB), a jeszcze później Skejty Na Kwadracie (SNK). Sporo się tu dzieje, a i skejty są uzdolnione w różnych dziedzinach, co tworzy całą kulturę. Część siedzi mocno w muzyce więc i zdarzają się live jamy na zawodach (np. muzycy z Dungeon Tea Party, Jorgen S/Assa). Inni jarają się nagrywami, a jeszcze inni fotami deskorolkowymi. Niedawno miał też miejsce piękny memoriał „Rudis” upamiętniający życie Maksa Gorzyckiego - naszego ziomka z deski, który odszedł za młodo z tego świata - była muzyka, którą kochał, a oprócz koncertów wystawa jego rysunków i lokalne zawody deskorolkowe ze zbiórką na szczytny cel. Jest tu też nasza wspomniana wcześniej Strefa Deski, gdzie prowadzimy z Radkiem darmowe zajęcia dla wspaniałej już czternastoosobowej grupy. Jaram się faktem, że jest tak samo mocne zainteresowanie młodych skejterek i skejtów - wbrew słyszanym jeszcze do niedawna stereotypom. Widzę, że to karmiący czas zarówno dla nich jak i dla nas. Sporo zabawy było ze składaniem na te zajęcia quartera, kickera i grindboxa od SzplinRamps.
Jeździ się pod wiaduktem (Dirty Ghetto Spot) z super flatem manual padami i murkami, na Bulwarach, gdzie choć jest mały skatepark to często wybiera się dobry flat z gapami albo małe i wielkie banki schodzące do Wisły. Wiele osób ciśnie na street na Aulę UMK, basen ze stromymi bankami oraz Aleje Solidarności. Czasem na Rubinkowie z dobrymi betonowymi quarterami i trochę śliskim bowlem. Od paru lat jest też fajna miejscówa kryta - Republika, która jest centrum dowodzenia Let’s Skate i wspaniałą opcją na zimę. Jest tam również minirampa zewnętrzna, którą bardzo lubię odwiedzać.
Wspaniale też jest mi wracać do mojego rodzinnego miasta Leszna. To tam zaczynałem zarówno skejcić jak i tatuować. Miałem okazję naocznie obserwować jak zmieniała się tam scena deskorolkowa. Pamiętam pierwsze lokalne montaże (“Film Pierwszy”), który pozwolił mi uwierzyć, że skoro dzieciaki z mojego miasta skaczą takie schody i robią te wszystkie flipy i grindy to może ja też mógłbym tak kiedyś. Łukasz Bajon i Rafi robili foty i nagrywy motywując lokalne skejty - Starzy Niezdolni. Potem nastąpił czas skateplazy i Leszczyńskiego Stowarzyszenia Sportów Ekstremalnych LSSE, które odpowiadało m.in. za Back to the Streets - zawody, na które zjeżdżali się prosi z całego świata tacy jak Kelvin Hoefler, Diego Fiorese czy Riso Tury. Pamiętam też zawody Bowl Masters, gdzie pierwszy raz na żywo widziałem jazdę w tym dość dzikim bowlu na takim poziomie. To też dało w mojej głowie zalążek do tego, żeby się kiedyś przełamać. Teraz to właśnie jazda na kątach najbardziej mnie ciągnie. Później pojawiło się młodsze pokolenie Sunbathers Crew, a po nim jeszcze dwa kolejne. Choć różne ekipy różnie się dogadywały to ostatecznie właśnie na tej skateplazie w Lesznie nasze energie wspierały się wzajemnie i nadal tak jest. W końcu chodzi o jedną miłość. Mega jaram się wydarzeniami, jamami i zawodami, które organizuje tam teraz PRZYPAU (Przemo i Paulina). Widzę, że takie akcje nakręcają ludzi do spotkań na desce i rozwijaniu się w niej.
Staram się zwiedzać Polskę i świat nie tylko z moją żoną Marysią i psinką Mimi, ale i z deską. Jeździłem w wielu polskich miastach, a i dane było mi pośmigać w Hiszpanii, Portugalii, Indonezji, Kalifornii i Meksyku. Niedługo wybieram się też na mini skate tripa z przyjacielem do Berlina.
Te podróże brzmią super. Jakie masz plany na najbliższy czas? Chyba, że masz jakieś dalsze to również chętnie się dowiem.
Planujemy kolejny drop blatów deskorolkowych w naszym mini skateshopie i kilka kreatywno-rozwojowych wydarzeń/warsztatów w naszej pracowni. Szykuje się też spotkanie z skate fotografią i filmem. Chciałbym, żeby nasza pracownia się rozwijała, nadal przyciągała tak niezwykłych ludzi i żeby nadal czuli się tu po prostu sobą. Wyjazdowo będzie wspomniany wcześniej Berlin, oraz Bilbao. Marzy mi się też wrócić do Kalifornii - tym razem z żoną i nowymi skillami na desce. Chciałbym nauczyć się airów, opanować lepiej nosegrindy, flipy do manuali i ogarnąć stalled handplanta, żeby móc dłużej postać na wyprostowanej ręce. Do zobaczenia na desce!
My wszystkich z Torunia i okolic zapraszamy już 1 września na Red Bull Skate Shots. To luźna forma wydarzeń z założeniem wspólnej jazdy, zbicia piątek z ziomkami, zrobienia trików i zgarnięcia profesjonalnych zdjęć. Całość odbędzie się na specjalnie przygotowanych przeszkodach na placu przy Przystani Toruń o godzinie 16:00. Szczegóły dostępne są na stronie wydarzenia.
Ta strona internetowa wykorzystuje pliki ciasteczek niezbędne do technicznego działania strony. Za twoją zgodą strona będzie używać dodatkowych plików ciasteczek (w tym ciasteczek stron trzecich) lub podobnych rozwiązań, aby umożliwić działanie strony, w celach marketingowych i poprawienia wrażeń z odwiedzin strony. W dowolnym momencie można wycofać zgodę w ustawieniach plików ciasteczek w stopce strony. Więcej informacji znajduje się w naszej Polityce prywatności oraz w ustawieniach plików ciasteczek poniżej.
Centrum preferencji prywatności
Kiedy korzystasz z naszej witryny, możemy przechowywać dane w Twojej przeglądarce lub pozyskiwać z niej dane. Robimy to w celu gromadzenia danych na temat Ciebie, Twoich preferencji oraz urządzenia, z którego korzystasz. Te dane są wykorzystywane do celów marketingowych, do poprawy funkcjonalności witryny oraz do spersonalizowania pracy witryny. Nie stosujemy opcjonalnych plików cookie, chyba że włączysz samodzielnie taką opcję. Klikaj poszczególne nagłówki kategorii, aby dowiedzieć się więcej lub zmienić nasze domyślne ustawienia plików cookie. Pamiętaj, że zablokowanie niektórych rodzajów plików cookie może wpłynąć na pracę witryny oraz możliwość świadczenia pewnych usług przez nas.
Zarządzaj preferencjami zgody
Ściśle niezbędne pliki cookie
Zawsze aktywne
Te pliki cookie są niezbędne dla funkcjonowania strony internetowej i nie mogą być wyłączone w naszych systemach. Są one zazwyczaj ustawiane tylko w odpowiedzi na działania podejmowane przez użytkownika, które sprowadzają się do zapytania o usługi, takie jak ustawienie preferencji prywatności, logowanie lub wypełnianie formularzy. Można ustawić przeglądarkę tak, aby blokowała lub ostrzegała o tych plikach cookie, ale niektóre części witryny nie będą wtedy działały. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych osobowych.
Pliki cookie wydajności
Te pliki cookie umożliwiają nam zliczanie wizyt i źródeł ruchu, dzięki czemu możemy mierzyć i poprawiać wydajność naszej witryny. Pomagają one ustalić, które strony są najbardziej i najmniej popularne i zobaczyć, jak odwiedzający poruszają się po stronie. Wszystkie informacje zbierane przez te pliki cookie są agregowane i tym samym anonimowe. Jeśli użytkownik nie zezwoli na stosowanie tych plików cookie, nie będziemy wiedzieć, kiedy odwiedził naszą stronę internetową.
Pliki cookie treści innych firm
Te pliki cookie mogą być ustawiane w naszej witrynie przez zewnętrznych dostawców lub treści zewnętrzne, które są osadzone w naszej witrynie. Mogą one być wykorzystywane przez te firmy do ładowania i wyświetlania treści lub umożliwiania użytkownikowi korzystania z tych treści w inny sposób. Ponieważ te treści stron trzecich są dostarczane przez niezależne firmy na ich własną odpowiedzialność, firmy te mogą również wykorzystywać te pliki cookie do swoich dodatkowych celów, takich jak marketing. Informacje te można znaleźć w politykach prywatności tych firm. Jeśli użytkownik nie zezwoli na wspomniane pliki cookie, nie będzie mógł korzystać z treści zewnętrznych osadzonych w naszej witrynie, takich jak filmy, muzyka lub mapy.