Motocross jest tak ciężkim sportem i jest w nim tak dużo zmiennych, że tam moc nie jest najważniejsza. Czasami wręcz jej nadmiar może być zgubny i zbyt pokaźny zaprzęg k1oni mechanicznych, może nas po prostu powieźć w pole.
Nie brakuje jednak ludzi, którzy próbują wykrzesać ze swoich motocykli jak najwiecej mocy. Kiedyś jeździło się na dwusuwowych pięćsetkach i obecnie można spotkać co jakiś czas taką diabelską perełkę. Travis Pastrana nie tak dawno na swojej potężnej RM-Zilli robił niesamowite rzeczy podczas Red Bull Straight Rhythm.
Czasami ktoś pokusi się także o zbudowanie swojego potworka, jak ekipa Stunt Freaks Team, którzy zbudowali crossówkę z Suzuki GSX-R 1000. Jeżeli jesteście ciekawi, jak jeździ się 162-konnym szatanem w terenie to proszę bardzo:
Chcielibyście przejechać się takim sprzętem?