Kolarstwo
Mocny start: Gwiazdy Tour de France wyciągają samolot w powietrze
Szybowiec wyciągnięty w powietrze przez rowerzystów? Florian Lipowitz i zespół Red Bull - BORA - hansgrohe przeszli do historii, wznosząc samolot w powietrze przy pomocy rowerów.
Dziewięciu kolarzy z zespołu Red Bull - BORA - hansgrohe, prowadzonych przez gwiazdę Tour de France Floriana Lipowitza, dokonało czegoś niezwykłego. Pierwszy raz w historii grupa kolarzy wyholowała w powietrze szybowiec przy pomocy specjalnego "rowerowego zaprzęgu", napędzanego czystą siłą mięśni. Na pasie startowym o długości 1500 metrów grupa kolarzy rozpędziła się do prędkości 54 km/h, osiągając łączną moc 6500 watów i utrzymując średnią na poziomie 650 watów przez 90 sekund. Spokojnie, to nie wstęp do skomplikowanego zadania z fizyki - to tylko kilka niezwykłych parametrów, które przełożyły się na pierwszy w historii "rowerowy start" szybowca.
Zobacz, jak kolarze z Red Bull - BORA - hansgrohe pomagają szybowcowi wzbić się w powietrze:
"Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tym projekcie, nie sądziłem, że to możliwe. Wystartowanie samolotu przez 9 zawodników? To wydawało się niemożliwe. Nikt wcześniej nawet nie myślał o czymś podobnym" - komentował lider grupy - 25-letni Lipowitz, który w tym sezonie zajął trzecie miejsce w Tour de France.
Na uznanie zasługuje cała drużyna, która zadziałała jak idealnie dopasowane trybiki w maszynie:
- Florian Lipowitz
- Callum Thornley
- Davide Donati
- Nico Denz
- Jordi Meeus
- Tim van Dijke
- Laurence Pithie
- Gijs Schoonvelde
- Adrien Boichis
Jak wyglądała współpraca kolarzy i pilota?
Kolarstwo szosowe jest ogólnie postrzegane jako sport indywidualny. Zawodnicy odnoszą przecież indywidualne zwycięstwa i walczą o punkty w klasyfikacjach generalnych. Nic bardziej mylnego. Oczywiście, na podium staje jeden człowiek, ale to właśnie starannie dobrany i świetnie zorganizowany zespół pracuje na sukces lidera. Projekt "Peloton Takeoff" jest dość ekstremalnym sposobem, na to by pokazać prawdziwe oblicze kolarstwa szosowego oraz zwrócić uwagę na to, że to praca zespołowa umożliwia osiąganie tak niezwykłych wyczynów.
Oderwanie szybowca od ziemi, a następnie rozpoczęcie lotu nie polegało tylko na pracy zespołowej wśród kolarzy; wymagało również współpracy z pilotem Andym Hedigerem. Zadanie było bardzo skomplikowane, bo kolarze nie widzieli szybowca, a pilot stracił z oczu peleton natychmiast po starcie.
Dan Bigham, szef działu inżynierii Red Bull - BORA - hansgrohe, porównał ten wyczyn do współpracy dającej zwycięstwo w szosowym wyścigu. "Wyczyn był wyjątkowy, ale da się go porównać do działań, jakie dobrze zorganizowany zespół podejmuje, by wygrać etap szosowego wyścigu. Trzeba współpracować i równoważyć siły z kolegą z drużyny, aby utrzymać peleton w jedności".
Kluczem do sukcesu była niestandardowa uprząż, którą Bigham i jego zespół stworzyli, aby umożliwić kolarzom pedałowanie w idealnej harmonii. Ogromne znaczenie miało też równoważenie sił wywieranych przez poszczególnych zawodników na szybowiec. "Uprząż była kluczowym elementem, czymś, co wcześniej po prostu nie istniało. Spędziliśmy niezliczone godziny nad jej rozwojem i ta praca pozwoliła nam przejść do historii dzięki Peloton Takeoff." Komentował pomysłodawca.
Latanie z niemal minimalną prędkością przy jednoczesnym utrzymaniu napięcia linki wymagało precyzyjnej, stabilnej kontroli, a dla Hedigera projekt był spełnieniem marzeń. "Bycie holowanym przez ludzi było czymś wyjątkowym. Cieszę się, że w końcu mogę połączyć lotnictwo z kolarstwem i zobaczyć, jak Red Bull wprowadza w życie nasze nowe pomysły" - powiedział.
Połączenie kolarstwa i lotnictwa otworzyło nowe, ekscytujące możliwości dla nauki i inżynierii. Bigham nazywa ten projekt "przełomowym dla sportu". Twierdzi, że jest to szansa na wykorzystanie wiedzy z zakresu aerodynamiki do osiągnięcia czegoś, czego nigdy wcześniej nie dokonano.
"Na podstawie danych i naszych modeli wiedzieliśmy, że do wystrzelenia samolotu potrzeba około 500 watów od każdego zawodnika. Nie chcieliśmy na tym poprzestać - każdy wat więcej oznaczał większą wysokość dla samolotu. Zobaczenie Andy'ego osiągającego 100 metrów było czymś wyjątkowym" - dodał Bigham.