Chociaż wyprawy w najwyższe partie gór są z definicji bardzo ekstremalne, to jednak rozwój technologii mocno poprawił bezpieczeństwo najbardziej szalonych łowców przygód. Zanim przejdziemy do “cudownych” rozwiązań technologicznych chcielibyśmy jednak omówić kilka kluczowych kwestii. Za bezpieczeństwo w górach odpowiedzialni są przede wszystkim ludzie. Nie chodzi nam tutaj o GOPRowców i TOPRowców, tylko narciarzy i wspinaczy takich jak My, czy właśnie Ty. To właśnie od nas, naszej wiedzy, przeszkolenia i świadomości zależy, czy z każdej górskiej wycieczki wrócimy do domu. Cali i zdrowi, nie narażając przy okazji służb ratunkowych lub własnych przyjaciół.
OBOWIĄZKIEM każdego ekstremalnego narciarza czy taternika (o alpinistach i himalaistach nie wspominając) jest odpowiednie przygotowanie do podjęcia jakichkolwiek górskich działań. Szkolenia lawinowe, kursy pierwszej pomocy, grupowe wycieczki pod okiem doświadczonych przewodników - to niezbędne podstawy, które powinien przepracować każdy fan ekstremalnych doznań.
Należy jednak pamiętać, że to praktyka czyni mistrza, a doświadczenie zdobyte w trakcie długich dni spędzonych na szlakach, ma w górach absolutnie kluczowe znaczenie. Zdobywanie wiedzy oraz praktycznych umiejętności musi jednak zachodzić stopniowo. Atakowanie wąskich, oblodzonych żlebów na pierwszych wycieczkach po szkoleniu lawinowym, to proszenie się o lot helikopterem w towarzystwie mocno zestresowanych ratowników TOPRu.
A wystarczyłoby uderzyć się w pierś i zadać sobie jedno proste pytanie - “Czy jestem na to gotowy/a?” Diabeł siedzący na Twoim lewym ramieniu (Ego) zawsze będzie Ci podpowiadać, że to idealny moment i tak kozackie warunki, już nigdy się nie powtórzą. Z drugiej strony, jeśli ekipa bardziej doświadczonych narciarzy postanowiła wybrać na ten dzień nieco mniej ambitne zjazdy, to może miała ku temu jakieś powody? Tak tylko mówimy, bo ten sam diabeł, też czasem podrzuca nam różne, nierozsądne pomysły, a góry są bezwzględne i trzeba podchodzić do nich z bardzo dużym szacunkiem. W każdym razie… Gdy już posiądziesz wszystkie niezbędne umiejętności i napakujesz swój górski plecak solidną dawką doświadczenia, pamiętaj o spakowaniu sprzętu, który może poprawić Twoje bezpieczeństwo. Poniżej stworzyliśmy listę 5 elementów wyposażenia, gadżetów i maszyn latających, które naszym (i nie tylko naszym) zdaniem najmocniej przełożyły się na poprawę bezpieczeństwa górskich łowców przygód.
01
Helikopter
Na wstępie chcielibyśmy powiedzieć, że z całego serca życzymy, by górski śmigłowiec nigdy Ci się nie przydał. Jeśli jednak, w wysokich partiach gór doszłoby do wypadku z Twoim udziałem, to śmigło jest elementem, który maksymalizuje Twoje szanse na przeżycie. Jeśli tylko warunki umożliwiają przeprowadzenie misji ratunkowej, to w przypadku polskich Tatr (na przykład), dostarczenie ekipy ratunkowej w nawet najbardziej hardkorowe miejsce zdarzenia potrwa mniej więcej kilkanaście minut. Nie, nie chodzi nam o sam lot. Chodzi o czas od zgłoszenia wypadku, do momentu, w którym superbohaterowie z TOPRu zaczynają pracę na miejscu zdarzenia. Teraz wyobraź sobie, ile mogłaby potrwać akcja, w której ratownicy musieli by dotrzeć na miejsce przy pomocy skuterów, quadów, lub po prostu - o własnych siłach. Godzinę? Dwie? Pięć? Śmigło zmieniło zasady gry, ale trzeba mieć świadomość, że jest ono jedynie narzędziem, które bez ekipy doświadczonych ratowników, może co najwyżej przelecieć się nad górami w poszukiwaniu pięknych widoków.
02
Dron
A co w przypadku warunków, które uniemożliwiają start helikoptera? Wtedy do akcji rusza śmigło w wersji mini - specjalistyczny dron. Adaptacja dronów do górskich warunków była dla organizatorów wypraw oraz służb takich jak TOPR momentem przełomowym. Nie tylko dlatego, że pomoc poszkodowanym okazała się dużo łatwiejsza i bardziej przystępna, ale przede wszystkim dlatego, że ograniczyła liczbę bardzo ryzykownych operacji z udziałem ratowników. Obecnie w górach latają specjalnie zaprogramowane drony wyposażone w kamery na podczerwień, które dostarczają pakiety przetrwania i ułatwiają ratownikom kontakt z osobami, które na przykład zgubiły się na szlaku, lub uległy jakiemuś wypadkowi. W górach czas ma kluczowe znaczenie, a obecnie organizacja skomplikowanej (zazwyczaj) misji ratunkowej wspierana jest działaniami profesjonalnych pilotów dronów, którzy są w stanie wywalczyć dodatkowy czas dla poszkodowanych. Współpraca między zespołami technicznymi i oddziałami terenowymi, wskoczyła dzięki dronom na zupełnie nowy poziom. I to nie tylko w Polsce. Pewnie pamiętacie “misję ratunkową”, którą pod K2 przeprowadził brat Andrzeja Bargiela - Bartek.
1 h 6 min
K2: Pierwszy zjazd
Zajrzyj za kulisy wyprawy Andrzeja Bargiela, podczas której dokonał pierwszego zjazdu z K2 (8611 m n.p.m.) na nartach
Była to jedna z pierwszych tego typu akcji zorganizowanych w Himalajach, dzięki której ogromna ilość osób uświadomiła sobie, jak mądrze można skorzystać z wykorzystywanych dotychczas jedynie, komercyjnie dronów.
03
Lawinowe ABC
Tym sposobem doszliśmy do elementów wyposażenia, o które musisz zadbać na własną rękę. Drony i helikoptery nadlecą z pomocą, jeśli będziesz tego potrzebował, ale lawinowe ABC MUSI znaleźć się w twoim ekwipunku przy każdej górskiej wyprawie. Przypominamy. detektor, sonda, łopata - dokładnie w takiej kolejności. Te trzy, bardzo proste w obsłudze narzędzia stanowią klucz do sukcesu każdej misji ratunkowej, w przypadku zejścia lawiny. Wielokrotnie rozpisywaliśmy się na temat przydatności oraz zasad działania zestawu ratunkowego, więc jedynie przypomnimy: Włączony na opcję wysyłania sygnału detektor, zakładamy pod jedną z warstw ubrania, by w przypadku konkretnej gleby, po prostu z nas nie zleciał. Sondę i łopatę wrzucamy do plecaka, tak by ich wyciągnięcie i przygotowanie potrwało maksymalnie kilka sekund. Resztę informacji na temat sprawnego działania na lawinisku zdobędziesz na szkoleniu lawinowym, które powinno stanowić punkt obowiązkowy, przy rozpoczęciu każdego górskiego sezonu.
Przykład: Zestaw Lawinowy Black Diamond
04
Inteligentny zegarek z mapą i innymi bajerami
“Zgubiłem się? Nie no przecież to niemożliwe. Dzwonić po wsparcie? Nie dzwonić?” Spokojnie. Zamiast wpadać w panikę, weź kilka głębszych oddechów, uspokój serducho i przypomnij sobie o inteligentnym zegarku, który masz na ręce. Wystarczy kilka szybkich kliknięć i Twoim oczom ukaże się mapa, na której sprawdzisz gdzie jesteś, skąd idziesz i w jakim kierunku powinieneś zmierzać. Tak tak, wiemy, że w górach znajdziemy wielu zwolenników papierowych map i czytania terenu opartego na wieloletnim doświadczeniu, ale chyba każdy z nas przynajmniej raz w życiu został zaskoczony przez górską mgłę, która w wbrew wszystkim prognozom pojawiła się znikąd. Co wtedy Panie mądraliński? Dalej będziesz szukał swojej pozycji na mapie, mimo że zawiany śniegiem szlak przestał istnieć, a wszystkie dostępne punkty odniesienia schowały się gdzieś w chmurach? Na dodatek trzeba pamiętać, że dostęp do map, to jeszcze nie wszystko. Najnowocześniejsze zegarki wyposażone są w systemy reagowania. To te, które w przypadku potencjalnych wypadków same zawiadamiają członków rodziny o prawdopodobnych problemach. Wskaźniki takie jak, analiza rytmu serca, poziom zmęczenia organizmu, informacje o godzinie wschodu i zachodu słońca, aktualna prognoza pogody - to trochę tak, jakbyście nieśli na barana ratownika, trenera i sekretarkę w jednym, a cały bajer spoczywa na twoim nadgarstku i waży kilkaset gramów.
Przykład: Garmin Epix
05
Urządzenie lokalizacyjne z komunikatorem
Taki bajer przydaje się zwłaszcza w przypadku bardziej zaawansowanych wypraw. Udostępnianie lokalizacji 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, nie tylko poprawia morale zestresowanej rodziny oczekującej na Twój powrót do domu, ale przede wszystkim umożliwia ratownikom precyzyjne określenie pozycji, w przypadku potencjalnego zagrożenia. Nowoczesne urządzenia lokalizacyjne działają dzięki niezależnym systemom satelitarnym. Dzięki temu, nie są narażone na problemy i błędy, z którymi zmagają się standardowe komputery nawigacyjne. Co więcej, można je bez problemu sparować z telefonem. W takich sytuacjach zamieniają się w specjalistyczną antenę nadawczą, która zapewnia zasięg nawet w takich miejscach, w których nigdy wcześniej nie były nikomu potrzebne. Wysyłanie prostych, zoptymalizowanych komunikatów tekstowych, to dodatkowa zaleta takich urządzeń, ponieważ na 50 stopniowym mrozie i przy zupełnie innym ciśnieniu atmosferycznym, większość urządzeń komunikacyjnych, po prostu przestaje działać. Do tego wszystkiego są praktycznie niezniszczalne i nie zawiodą Cię w nawet najbardziej ekstremalnych warunkach.
Przykład: Garmin InReach Mini