Ten z czołówki „Friends”
Ręka do góry, kto nigdy nie słyszał kawałka „I'll Be There for You” zespołu The Rembrandts? To najprawdopodobniej najbardziej znana piosenka z czołówek telewizyjnych seriali. Utwór został napisany specjalnie na potrzeby tej produkcji przez jej scenarzystów, a potem zaproponowany muzykom The Rembrandts do nagrania. W oryginale piosenka, która rozpoczyna serial „Przyjaciele” trwa tylko minutę, ale na płycie „L.P." The Rembrandts z 1995 roku doczekała się wydłużonej, trzyminutowej wersji. Do dziś piosenkę z czołówki „Friends” wykonywali też m.in. The Goo Goo Dolls i Meghan Trainor.
Ten z R.E.M. i „Shiny Happy People”
Mało kto pamięta, że… Ale to było jeszcze przed startem właściwych „Przyjaciół”. Pierwsze pomysły na serial dawały mu tytuły: „Insomnia Cafe”, „Six Of One”, szef NBC wymyślił nawet… „Across the Hall”, aż w końcu ktoś wpadł na „Friends Like Us”. Pod taką też nazwą odpalono pilota, w którym to nie wcale „I’ll Be There for You” zespołu the Rembrandts rozbrzmiała czołówka, ale piosenką „Shiny Happy People” grupy R.E.M. To z nią mieli się kojarzyć „Przyjaciele jak my”. Ostatecznie zmieniono jednak i tytuł serialu, i czołówkę, a do R.E.M. wrócono w 10. odcinku pierwszego sezony – „The One With the Monkey” – gdy po raz pierwszy poznajemy Marcela.
Ten ze „Smelly Cat” Phoebe
Zapytaliśmy kiedyś wielkiego fana „Przyjaciół” – Dawida Podsiadłę – by zdradził, którą żeńską postać lubi z serialu najbardziej. „Muszę przyznać, że teraz jak oglądam ten serial to stwierdzam, że Phoebe jest chyba najciekawszą i najbardziej uroczą postacią spośród grających w serialu dziewczyn” – powiedział. „W tej całej jej pokręconej osobowości jakoś mega z nią sympatyzuję i uważam, że jest dużo mądrzejsza niż to się wydaje po pierwszym odcinku.”
Trafna diagnoza. W pierwszych odcinkach może się też wydawać, że jej ulubionym instrumentem jest gitara, ale jak wyznała po latach sama grająca tę postać Lisa Kudrow… „Nie cierpiałam grać na gitarze”. „Nie czułam tego zupełnie” – mówiła dalej. „Zapytałam nawet ekipę: dlaczego nie mogę grać na bongosach? Dlatego sprowadzili na plan nauczyciela, który pokazał mi kilka chwytów.” Dziś to nie do pomyślenia, że przez taką niechęć do gitary, moglibyśmy nigdy nie usłyszeć w serialu jej „Smelly Cata”.
Ten z Rossem za keyboardem
W kategorii najlepszego wykonu na planie „Friends”, z Phoebe mógłby rywalizować tylko Ross. Ten sam, o którym cytowany wyżej Dawid Podsiadło mówił z kolei: „To jest bardzo złożona postać. Ta z jednej strony nieporadność życiowa, o której mówisz, a z drugiej taki looserski klimat i poczucie humoru, były mi zawsze jakoś wyjątkowe bliskie. To jest coś, czego ja się zawsze czułem bardzo blisko, a inna sprawa, że David Schwimmer, który gra w serialu Rossa, to ceniony przeze mnie człowiek i aktor, który pasuje do tej roli jak nikt inny. Wszystko się dla mnie w tym jego Rossie zgadza. No i ta historia z Rachel, która przecież spina cały serial – wspaniała sprawa”.
Dorzućmy do tego jeszcze epicki wykon „muzyczny” Rossa w odcinku „The One Where Chandler Crosses the Line” – to „wizjonerskie” połączenie odgłosów zwierząt, helikopterów i sam Geller wie, czego jeszcze, i faktycznie mamy postać nie do podrobienia. Warto tu jednak przypomnieć, że ten epizod to nie pierwszy raz, gdy Ross wykazywał słabość (i „talent”) do grania na keyboardzie. W odcinku „The One With The Prom Video”, w którym przygląda się jak Rachel i Monica szykują się do szkolnego balu, w czym Ross zatapia swoje smutki? Oczywiście, że klawiszach.
Ten z Interpolem na Barbadosie
[Za Redditem] „WTF??? Interpol Was on The Season Finale of Friends???” Tak jest. I to jeszcze w takiej scenie! Nie jest tajemnicą, że pierwsze założenia serialu wskazywały na to, że Joey ma się kochać w Monice, ale to nie ona ostatecznie znalazła się na jego miłosnym celowniku, a Rachel (swoją drogą niewiele brakowało, by do tego nie doszło – Jennifer Aniston po dziewiątym sezonie „Friends” była już gwiazdą kilku filmów i ponoć mocno rozważała odejście z serialu). Moment, gdy para wreszcie całuje się podczas wycieczki na Barbados to dla wielu fanów serialu jeden z najbardziej pamiętnych. Połowa z nich czuła się przy tym nieswojo, druga zaciskała kciuki, a fani gitarowego grania odnotowywali ze zdziwieniem, że scenie towarzyszy „Unititled” rockowej grupy Interpol. Prosimy jednak nie regulować odbiorników.
Ten ze striptizem w rytm „Tainted Love”
W tym akapicie Motown mógłby pojawić się raz jeszcze, gdyby grany przez Danny'ego DeVito policjant-striptizer zatańczył na wieczorze panieńskim Phoebe do oryginału „Tainted Love” autorstwa Glorii Jones. Wybrał jednak synthpopową wersję od Soft Cell – tę samą, w której zakochał się później Marilyn Manson (patrz jego płyta „The Golden Age of Grotesque”). Ale wracając do „Przyjaciół”… Co ciekawe, kilka sezonów wcześniej (dokładnie w dwunastym odcinku trzeciej serii) Phoebe mówi, że striptizer na panieńskim to taki banał, ale potem sama będzie nalegać, by mieć takiego na własnej imprezie. My natomiast będziemy nalegać, by choć raz jeszcze zobaczyć zabawną wersję grubszej Moniki, ale epizod „The One Where The Stripper Cries” jest ostatnim, kiedy ta się pojawia.
Ten z „London Calling”
Klasyki ciąg dalszy, choć tym razem w brytyjskim wydaniu. Ale cóż innego mogło zabrzmieć w odcinku, gdy Joey i Chandler spacerują po Londynie, jeśli nie „London Calling” The Clash? Angielski odcinek kryje w sobie kilka ciekawych zakulisowych niespodzianek. Na przykład taką, że w pierwszej wersji scenariusza dwójka przyjaciół miała odwiedzić londyński McDonald's, dopiero potem pojawił się pomysł zwiedzania z mapą. Inna ciekawostka – scena z Richardem Bransonem wymagała wielu ujęć, bo… Brytyjczyk nie radził sobie z zapamiętaniem swojej kwestii. Tak, biorąc uwagę, że mówi tam raptem kilkanaście słów, trudno w to uwierzyć, ale jednak…
Ten z Chrisem Isaakiem
Słynny piosenkarz mógł sobie śpiewać: „No, I don't want to fall in love (This girl is only gonna break your heart)”, ale… serce nie sługa. I dlatego w drugim sezonie Ross spędza wreszcie upragnioną noc z Rachel i nie przeszkadza mu w tym nawet lecący w tle szlagier „Wicked Love”. Odcinek, w którym para mizia się na podłodze planetarium (nosił zobowiązujący tytuł „The One Where Ross And Rachel... You Know”) można było jednak pamiętać jeszcze z innego powodu. To właśnie w nim Joey i Chandler – poza sceną otwarcia – ani na chwilę nie ruszają się ze swoich cudownych foteli.
Ten „Horse With No Name”
Wybierasz się w podróż do Las Vegas, jaką muzykę wrzucisz na playlistę? Koniecznie musi się na niej znaleźć największy hit zespołu America „A Horse With No Name” – ten sam, który towarzyszył Joeyowi w odcinku „The One With Joey's Big Break”. Wtedy ostatecznie nasz bohater kariery nie zrobił – po przyjechaniu na usytuowany na pustyni plan dowiedział się, że ze zdjęć nici – ale odbił sobie kilka dobrych lat później. Autorzy spinoffu „Joey”, w którym Tribbiani był główną gwiazdą, jeden z epizodów zatytułowali bowiem „Joey and the Big Break” i wtedy dali mu już się poczuć wygranym.
Inna ciekawostka: kiedy Joey wyrzuca wcześniej Chandlera na moście Washingtona, ten drugi jest niezadowolony, bo twierdzi, że nie ma tam chodnika. W rzeczywistości most posiada nie tylko szeroki chodnik, ale i ścieżkę rowerową.
Ten z „All By Myself”
Jeśli jakaś jedna piosenka z serialu „Przyjaciele” mogłaby oddać „związek” Joeya z Chandlerem musiałby to być numer Erica Carmena, który wybrzmiewa w niedającej się zapomnieć scenie z odcinka „The One Where Eddie Moves In”. Utwór pochodzi z 1975 roku i pierwszego solowego albumu muzyka, wcześniej znanego z zespołu Raspberries, który na swoim koncie ma m.in. inny przebój „Go All the Way”. Ten moment, kiedy Joey ogląda samotnie „Baywatch”, albo Chandler spogląda przez zalane deszczem okno, a w tle słychać „All by myself… Don't want to be / All by myself… Anymore” – no cóż, to było piękne.
Ten z „Embryonic Journey”
Mogłeś/aś słyszeć tę melodię na soundtracku „A Walk on the Moon”, być może nawet w filmie „The Rookie” – jeśli np. jesteś fanem Dennisa Quaida – ale najbardziej pamiętnym momentem z „Embryonic Journey” jest z pewnością finałowa scena „Przyjaciół” – w 18. odcinku 10. sezonu.
Nagrana na płytę „Surrealistic Pillow” instrumentalna kompozycja grupy Jefferson Airplane była – jak mówili potem aktorzy – pięknym wzbogaceniem tego ostatniego kadru. „Wszystko okazało się takie, jak podejrzewałem” – mówił David Schwimmer. „Na końcu daliśmy ludziom poczuć, że coś się kończy, ale na pewno coś za tymi drzwiami też się zaczyna”. Co do melodii zgoda, co do reszty – ręka do góry, kto nie chciałby „Przyjaciół” zobaczyć choć raz w jeszcze jednym, na przykład dotąd nie publikowanym nigdzie odcinku? To już 25 lat od premiery serii, a wielu wciąż nie znalazło po kultowych „Friends” godnych zastępców.
BONUS TRACK: Ten wspominający Davida Bowie
Uważny fan wie, ż David Bowie był idolem „Przyjaciół”. A na pewno twórców serialu. Odniesienia do jego osoby i twórczości przewijały się przez różne sezony, żeby wymienić tutaj tylko m.in. Rossa „śpiewającego” utwór „Starman” (w odcinku „The One With All The Haste”) albo Chandlera nagrywającego się na taśmę wideo (pokazywaną później babci Joeya) z osobliwym wykonaniem „Space Oddity” (epizod „The One Where Ross Can’t Flirt”). Szybka przypominajka poniżej.
BONUS TRACK: Ten z Brucem Willisem i „Love Machine”
Ciekawa sprawa z tym Willisem. Nie dość, że dał w odcinku „Paul’s the Man” jeden z najlepszych gościnnych wykonów, to jeszcze… zagrał w nim za darmo. No, a konkretnie – przekazał swoją gażę na cele charytatywne. Wszystko dlatego, że wcześniej – na planie kinowego filmu „The Whole Nine Yards” – aktor założył się z Chandlerem, czyli Matthew Perrym, że ich wspólna produkcja nie ma szans na pierwsze miejsce amerykańskiego box office’u. Jak się później okazało – spudłował. W lutym 2000 roku film o polskim tytule „Jak ugryźć 10 milionów” wylądował na szczycie kinowego zestawienia, a Willis miał m.in. słynną kwestię „I’m Just a Love Machine! Huaaahhh!” wypowiedzieć na planie „Przyjaciół” jako przegrany. Tekst pochodzi z piosenki amerykańskiej grupy The Miracles, nagranej w1975 roku dla kultowej wytwórni Motown, a chwilę później też notowanej na pierwszym miejscu, tyle że listy „Billboardu”.
Zobacz również:
2 min
Za kulisami koncertu Red Bull Music Presents: Dawid Podsiadło Gra
Zobacz, co się działo na koncercie Red Bull Music Presents: Dawid Podsiadło Gra.