Wydawać by się mogło, że Martin “Rekkles” Larsson na europejskiej scenie League of Legends jest od zawsze. Szwed debiutował już niemal 10 lat temu. Od tego czasu przeżywał liczne spektakularne wzloty i upadki. Jest także autorem kilku niesamowitych rekordów.
Rodzina przede wszystkim
“Rekkles” wyróżnia się nie tylko świetną grą, ale także wyrazistymi tatuażami. Na prawej ręce Szweda widnieje wytatuowany jego nick. Na lewej natomiast, posiada tajemnicze litery - C,M,A,E,J,L. Każda odpowiada za imię jednego z członków jego rodziny. Są to kolejno Carina - matka, Martin - czyli sam “Rekkles”, Alma - młodsza siostra, która ma niepełną literę, gdyż jest córką jego ojca z kolejnego małżeństwa, Emma - starsza siostra, Jurgen - ojciec, a także nazwisko Larsson.
- To nie jedno słowo. To zestawione razem wielkie litery, pokazujące, że jesteśmy jednością jako rodzina - tłumaczył “Rekkles”.
Za młody na grę
“Rekkles” od najmłodszych lat uchodził za wyjątkowy w skali Europy talent. Jego zdolności bardzo szybko dostrzegło Fnatic, które zakontraktowało go, gdy ten miał zaledwie 16 lat. “Jedna z najgorętszych gwiazd esportu w kraju” - jak określano go wówczas w Szwecji, okazała się zbyt młoda na grę w LEC (wcześniej LCS). Fnatic jednak nie zamierzało tracić “złotego dziecka”, specjalnie dla niego tworząc akademię. Ostatecznie jednak, po ukończeniu 17. roku życia, mógł stać się pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny.
Rekord za rekordem
Jak nietrudno się domyślić, start w tak młodym wieku, to doskonały wstęp do rekordowych wyników. Tak też było w przypadku “Rekklesa”. Jest on pierwszym zawodnikiem, który w LEC, zdobył najpierw 1000, następnie 1500, aż wreszcie, w lipcu tego roku, 2000 zabójstw. Co ciekawe, jubileuszową “ofiarą” Larssona był Polak - Adrian “Trymbi” Trybus.
Pech do “superteamów”
Przed rokiem “Rekkles” postanowił po latach definitywnie pożegnać się z Fnatic i dołączyć do G2 Esports, tworząc być może najmocniejszy personalnie skład w historii europejskiego LoLa. Ostatecznie projekt okazał się rozczarowaniem, bowiem wzmocnieni “Samurajowie”, nie zdołali nawet awansować na mistrzostwa świata.
Dla “Rekklesa” była to druga porażka w tworzeniu “dream teamu”. Już w 2015 roku na jeden split dołączył do Elements, które wówczas miało zdemolować rozgrywki na Starym Kontynencie. Koniec końców - nie awansowało nawet do play-offów, a marksman powrócił do Fnatic.
Talent nie tylko do League of Legends
- Cokolwiek robiłem, zawsze chciałem uczynić to czymś wyjątkowym - wyznał “Rekkles”. Jak się okazuje, nie są to puste słowa. W młodości Larsson był bardzo utalentowanym piłkarzem, a wielu jego znajomych wróżyło mu sporą karierę. Wszystko przerwała jednak kontuzja kolana, odniesiona w wieku 14 lat, przez którą “Rekkles” po raz pierwszy zetknął się z LoLem.
Inspiracja z NHL
“Rekkles” jest niezwykle ambitnym zawodnikiem. To właśnie nadzwyczajna chęć pogoni za trofeami popchnęła go do opuszczenia Fnatic i próby podboju Worldsów wraz z G2. Wiele o mentalności strzelca mówi także jego ulubiony cytat: “Pudłujesz 100 procent strzałów, których nie oddasz”, autorstwa legendarnego kanadyjskiego hokeisty - Wayne’a Gretzky’ego.
CS:GO > LoL
Jak niegdyś przyznał “Rekkles”, gdyby nie fakt, że sam profesjonalnie gra w League of Legends… nigdy by go nie oglądał.
- W CS:GO jest mnóstwo akcji przez cały czas, podczas gdy LoL jest wolniejszy i niewiele się dzieje. Jeden teamfight i po wszystkim. Gdybym nie grał profesjonalnie, nigdy bym nie oglądał LoLa. To nie jest coś, co do mnie trafia. CS:GO jest za to świetne do oglądania. To coś wyjątkowego, nawet, jeżeli sam w to nie gram - mówił parę lat temu w rozmowie z “Aftonbladet”.
Kosmiczny split
“Rekkles” może pochwalić się najlepszym splitem, jeżeli chodzi o indywidualne statystyki w historii LEC. Latem 2014 roku, choć Fnatic zakończyło zmagania z wynikiem 19-9, Szwed wspiął się na wyżyny umiejętności. W 28 grach zanotował w sumie 167 eliminacji, przy czym zginął zaledwie 27 razy. To mniej niż 1 śmierć na grę!
Nietypowe początki
“Rekkles” całą swoją profesjonalną karierę spędził w roli strzelca. Był tak przywiązanym do marksmanów, że gdy w pewnym momencie zamiast nich na bocie zaczęli dominować magowie, to usiadł na ławkę, oddając miejsce na dolnej linii Fnatic “Bwipo”. Szwed jednak nie od samego początku zakochał się w roli ADC. Jak wyznał, jego początki z Lolem, w 1. sezonie, wiązały się z grą na górnej alei, gdzie najczęściej pickował Vladimira, Jaxa oraz Akali.
Rytuał
Na zakończenie ciekawostka całkowicie niezwiązana z samą grą. Przed każdą partią “Rekkles” ma w zwyczaju jeść miskę płatków śniadaniowych
1 min