Dziś w ramach cyklu Skrzydła w Pracy zapraszamy na rozmowę z Katarzyną Leszczyńską-Bohdan z SoftwareMill, polskiej firmy z branży IT tworzącej na zamówienie oprogramowanie dla klientów z całego świata. Katarzyna odpowiada za marketing, strategię komunikacji i wizerunek firmy. Po godzinach razem z koleżanką rozkręca projekt humanity.buzz, gdzie opowiada o „ludzkim pierwiastku w nowych technologiach”, o którym sporo będzie też w naszej rozmowie. Zapraszamy!
SoftwareMill, gdzie pracujesz, to niezwykła firma jeśli chodzi o organizację pracy. Ponoć drugiej takiej nie ma w Polsce?
Katarzyna Leszczyńska-Bohdan: Rzeczywiście pod pewnymi względami jesteśmy unikatem. Po pierwsze, nasza firma nie ma biura, wszyscy, czyli 43 osoby, pracują zdalnie. Po drugie, nie ma szefów i podwładnych, struktura jest płaska, wszyscy jesteśmy CEO. A to z kolei przekłada się na całkowitą transparentność i jawność finansów. Wiemy, jaka jest bieżąca sytuacja firmy, w tym m.in. kto ile zarabia, a najważniejsze decyzje podejmujemy wspólnie. I rzeczywiście, drugiej takiej firmy w Polsce nie ma. Zdarzają się firmy, gdzie wszyscy pracują zdalnie albo jest płaska struktura czy transparentna organizacja i otwarte finanse, jednak o połączeniu wszystkich tych elementów w jednej organizacji nie słyszałam.
Ok, to zacznijmy od pracy zdalnej. Rzeczywiście się da? Z ponad 40 osobami?
Założyciele SoftwareMill nigdy nie pracowali w biurze. Uznali, że gdy stworzą firmę, będą chcieli mieć możliwość pracowania z dowolnego miejsca na ziemi – czy to z Bieszczad, czy z Kajmanów. Oczywiście najczęściej jest to po prostu własny dom. Jednak główną ideą przyświecającą zdalnej pracy w branży programistycznej jest to, że nie ograniczamy się terytorialnie. Mogą z nami pracować specjaliści z dowolnego miejsca. Przykładowo, jeden z kolegów po przejściu do SoftwareMill wyprowadził się z Krakowa bliżej gór, gdzie mieszka z rodziną w domku z ogródkiem. Praca zdalna to także argument dla naszych klientów, firm z Australii, USA, czy RPA. Łatwiej wytłumaczyć, że skoro programiści są w stanie dogadać się między sobą na odległość, to z nimi też porozumiemy się efektywnie.
Czy wszyscy dobrze odnajdują się w pracy z domu? Niektórzy pewnie mają małe dzieci, jest wiele rzeczy, które mogą odrywać od pracy.
Dwaj z właścicieli ma po trójce dzieci i jakoś się odnajdują. Oczywiście praca zdalna jest swego rodzaju wyzwaniem i pewnie nie każdy się do niej nadaje. Wymaga to samodyscypliny i mobilizacji, bo nikt z bacikiem nad nami nie stoi. Ważne jest też, by domownicy zrozumieli, że bycie w domu przed komputerem oznacza, że pracujemy. Moim rozwiązaniem jest w domu osobny gabinet z biurkiem. Jak tam wchodzę, to jestem w pracy, a jak z niego wychodzę, jestem w części prywatnej. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy może sobie pozwolić na osobny pokój, ale wyodrębnienie kąta do pracy, oznacza lepsze skupienie na obowiązkach, to kwestia mentalnego nastawienia.
Praca zdalna to nie wszystko, co was wyróżnia. Oddaliście też władzę w ręce pracowników! Jak to w ogóle możliwe?
Cztery lata temu właściciele stwierdzili, że chcieliby zaangażować zespół w procesy strategiczne. Uznali, że skoro ludzie są w stanie „dowieźć” bardzo dobre rozwiązania w projektach z klientami, równie dobrze mogą pomóc przy najważniejszych decyzjach dotyczących SoftwareMill. W efekcie firma została wypłaszczona, nie ma tradycyjnej pionowej struktury, szefów działów, kierowników, etc. Wszyscy są sobie równi, mają takie samo prawo głosu. Oczywiście są różne obszary kompetencyjne, np. ja nie wypowiadam się w tematach programistycznych, bo się na tym nie znam, zajmuję się marketingiem i promocją, i w tym się mogę realizować. Właściciele mają takie samo prawo głosu jak cała reszta z zastrzeżeniem prawa veta, z którego jednak nigdy jeszcze nie skorzystali.
Jeśli np. zatrudniana jest nowa osoba, to wszyscy głosują, czy zajmuje się tym osoba od HR?
Nie mamy osoby zajmującej się HR, w przypadku rekrutacji najczęściej zajmują się nią po prostu osoby mające na to ochotę (szlifowanie nowych umiejętności) i czas (mniej obłożone pracą). Mamy oczywiście do tego odpowiednie narzędzia, m.in. stworzony przez nas chatbot konwersacyjny, który wspiera zespół w rekrutacji. Zazwyczaj w proces zatrudnienia nowego członka jest zaangażowanych ok. pięciu osób, które włączają się na poszczególnych etapach. Najpierw sprawdzane są dokumenty, potem ktoś rozmawia z kandydatem na Skype, następna osoba sprawdza umiejętności techniczne, a na koniec jest wspólny lunch i spotkanie face to face. W sumie pięć osób może coś powiedzieć o kandydacie. Ten proces działa w dwie strony - kandydat/ka może, dzięki poznaniu tylu osób, lepiej poznać firmę. Jednym z pytań, na które zawsze próbujemy sobie odpowiedzieć, jest: Czy chcielibyśmy z tą osobą po pracy pójść na piwo? To ważne, bo kandydat ma się stać jednym z nas i od pierwszego dnia ma prawo głosu.
Płaska struktura sprawia, że macie ponad 40 CEO, i każdy z nich ma dostęp do finansów firmy? Czyli każdy z Was wie, ile zarabiają inni?
Dokładnie tak, dokumenty i zeznania finansowe są wewnętrznie otwarte. Negocjując i pracując z klientami wszyscy muszą znać sytuację firmy, cashflow, plany i strategię działania. Transparentność pozwala podejmować o wiele bardziej racjonalne decyzje. To samo dotyczy podwyżek.
Nie ma kłótni, sporów, zazdrości? Ciężko to sobie wyobrazić…
Pewnie na początku były dyskusje w związku z zarobkami, ale po wypłaszczeniu, cały zespół był odpowiedzialny za wypracowanie rozwiązania. Od początku w firmie nie ma stanowisk juniorskich, zatrudniamy samych senior specjalistów, więc nie ma dużych kominów płacowych. Różnice, jeśli są, mają racjonalne uzasadnienie – liczy się staż pracy w firmie, wkład pracy i poszerzanie wiedzy. Wszystkie kluczowe decyzje dla firmy są poddane głosowaniu i spisane wchodzą jako obowiązujące “prawo”. Nieporozumień nie ma.
Wracając do pracy zdalnej, co jeszcze jest ważne, żeby wykonywać ją efektywnie?
Warto wyznaczać sobie rytm pracy. Jeśli sobie narzucimy pewien schemat, np. że o godz. 9 zaczynamy pracować, to sprawmy, żeby rzeczywiście tak było. Nie siadam do pracy w pidżamie czy szlafroku, wcześniej jem śniadanie. Ta rutyna, te wszystkie drobiazgi, powodują pewną mobilizację umysłową, mentalną gotowość do wykonywania obowiązków. Z drugiej strony nie popadajmy w skrajności, po to jest praca ruchoma, żeby móc korzystać z jej zalet, przede wszystkim elastyczności. Jeśli czuję się zmęczona, a nie muszę czegoś zrobić „na już”, to idę na spacer albo rower. To naprawdę może dodać energii. Elastyczna praca oznacza, że mogę dokończyć zadanie wieczorem, dopasować godziny pracy do własnej efektywności. Kolejną ważną rzeczą, która urozmaica pracę jest rozwój. Warto oderwać się od komputera, pójść na jakiś meet-up, spotkanie branżowe, żeby nie zardzewieć i nie przysypać kurzem swojej wiedzy.
A komunikacja? Przecież mając ponad 40 osób w firmie musicie ze sobą rozmawiać, spotykać się, ustalać mnóstwo rzeczy, planować…
Ależ my codziennie się spotykamy i ze sobą rozmawiamy na daily scrumach. Ba, jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że znam moich kolegów i koleżanki lepiej, niż gdybym pracowała w biurze. Korzystamy ze zdobyczy nowych technologii. Pierwsza to Big Blue Button, czyli narzędzie do prowadzenia video konferencji online. A druga, często wykorzystywana przez graczy, to Teamspeak. Przy pomocy tych dwóch narzędzi robimy codzienne 30-minutowe spotkania całego zespołu. Nie robimy jednak klasycznych daily scrumów wyłącznie z pytaniami: Co udało się zrobić? Co mnie stopowało? Jakie mam plany na dziś? Te tematy możemy sobie ograć podczas spotkań zespołów lub komunikacji tekstowej na Slacku, komunikatorze, który też wykorzystujemy. Podczas daily scrumów jest „czwarte pytanie”, które jest całkowicie randomowe i służy lepszej integracji zespołu, typu „Twój ostatni okazyjny zakup?”, “Jaką książkę polecisz”, inspirujące zdarzenie w życiu itd. Oczywiście nie jest to obowiązkowe. Czasem rozmawiamy 15 minut, a czasem się to przeciąga do 40 minut. Zależy od pytania i dynamiki rozmowy. Od jakiegoś czasu każde spotkanie kończymy „sucharem”. Opowiada go nasz „sucharmistrz”, kolega, który wyszukuje albo wymyśla pasujący do spotkania „suchar”. Widzimy się nie tylko wirtualnie. Co miesiąc gdzieś w Polsce mamy spotkanie całego zespołu, dwa razy do roku widzimy się na cały weekend. Prócz tego, są jeszcze konferencje i meet-upy, w których licznie uczestniczymy
W pracy zdalnej na pewno jest więcej „rozpraszaczy” – Facebook ciągnie, inne media społecznościowe, nie macie z tym problemu?
Nie blokujemy stron, każdy ma swobodę, ale gdyby ktoś się obijał, to od razu wyjdzie, bo po prostu nie dowiezie tego, co miał zrobić. Kluczowa jest komunikacja. W każdej firmie problemy zazwyczaj wynikają z jej z braku. Trzecie piętro nie rozmawia z drugim i jest problem, niedomówienia, nieporozumienia. U nas rozmawiają wszyscy ze wszystkimi. Nie tylko w pracy. W wielu firmach ludzie grają w piłkę po godzinach, a u nas jest kanał na Slacku poświęcony sportowi, gdzie trwa całkiem realny wyścig na Endomondo. Jest kanał kuchnia, gdzie można pogadać o przepisach. Komunikacja trwa cały czas. Także taka nieformalna, budująca atmosferę.
Praca zdalna to też niższe koszty? Nie ma biura, wielu wydatków, które firmy ponoszą…
I tak, i nie. Rzeczywiście brak biura oznacza pewne oszczędności, ale te pieniądze inwestujemy w ludzi i sprzęt. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do tego, żeby każdy u nas miał sprzęt najlepszej jakości, który wybiera wg potrzeb, dwa ekrany, dodatkowy dysk, specjalne krzesło albo biurko nie są problemem. Dbamy też, by każdy miał możliwości rozwoju osobistego poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju warsztatach, szkoleniach i konferencjach. Zarówno jako słuchacze, jak i prelegenci. Od lutego do lipca byliśmy na ok. 37 konferencjach i meet-upach, z czego na 23 jako prelegenci. Dokształcamy się, ale też dzielimy doświadczeniami. Regularnie realizujemy wewnętrzne markety wymiany wiedzy, na których uczymy się od siebie nawzajem.
Praca zdalna to przyszłość na rynku?
Moim zdaniem firmy coraz częściej, poza oferowaniem atrakcyjnej kuchni w biurze i pakietu socjalnego, muszą dawać też możliwość pracy zdalnej. Równie istotna jest większa transparentność i możliwość podejmowania decyzji przez członków zespołu. To sposób na pozyskanie najlepszych specjalistów z całego świata - ludzi, którzy mają odpowiedni zestaw kompetencji i są zaangażowani w projekty, które realizują, bo mają na nie wpływ. Relokacja nie zawsze jest możliwa. Szczególnie na rynku IT jest w tej chwili rynek pracownika, a firmy walczą o dobrego programistę. W niektórych branżach może niedługo być podobnie, bo na rynku brakuje specjalistów.
Dowiedz się więcej






