Wbrew pozorom, to nie jest tekst wymyślony dla tych, którzy w nowym rapie słyszą – tu pierwszy cytat z WWO, z numeru „Halabardy” – tylko „Aparat czeski, gwoździe pineski / Sztyki, patyki, dywany i guziki”. Czyli zero przekazu. Nie jest to też materiał wyłącznie skierowany do reprezentantów starej szkoły, którzy nie mogą przeboleć, że prawdziwego, ulicznego rapu dziś nie ma. Nie. To jest artykuł bardziej pod młodych słuchaczy, którzy z dnia premiery debiutu WWO nie mogą wiele pamiętać, ale z materiału zebranego zarówno na „Masz i pomyśl”, jak i drugiej płycie „We własnej osobie” oraz podwójnej „Witam was w rzeczywistości” oraz „Życie na kredycie” (która właśnie świętuje 20-lecie), mogą się wiele nauczyć. Ta dyskografia to w końcu nie tylko podręcznikowy zestaw każdego szanującego się fana hip-hopu w Polsce, ale też zbiór wielu dobrych przykładów na to, jak pisać rapowe teksty, które nie chcą się zestarzeć.
Masz i pomyśl
Sokół wyznał w tej rozmowie z Red Bullem, że słowem jarał się zawsze – nie tylko w formie literatury, ale też jakichkolwiek zapisków, przemyśleń czy prozy. „Hip-hop na początku był jednak wybrykiem” – wspominał. „Nie przeszło mi przez myśl, że to może się stać tak ważnym i ogromnym elementem mojego życia. To był przypadek. W 1994 po powrocie z Łotwy – bo ja wtedy 1,5 roku mieszkałem w Rydze – zacząłem pojawiać się w Alfie i w Hybrydach, bo słuchałem hip-hopu już kilka lat i tam poznałem cały Zip Skład. Ktoś rzucił zajawę na to, żeby na dyktafon nawijać jakieś rzeczy i tak to się zaczęło. Na początku nikt z nas – a na pewno nie ja – nie traktował tego poważnie”. Kiedy zaczął? „Jak się już okazało, że ktoś chce tego słuchać i że robimy ten hip-hop – zacząłem pisać. Nie kopiować wszystkich, tylko pisać, co mi do łba przyszło”.
Media dalej robią swoje / Konflikty społeczne wywołują fobie, paranoje / Agendy rządowe robią machloje, oczekując / Nadejścia krachu, masz i pomyśl brachu / Tak działa propaganda, nakręcanie piramidy strachu
Na pytanie, jaki pomysł przyświecał założeniu WWO i wydaniu pierwszej płyty, Sokół w wywiadzie z Onetem tłumaczył, że tam nie było żadnych kalkulacji. „Tytuł mówi wszystko. Chodziło nam o materiał, który podczas słuchania pozwoli ludziom zastanowić się nad ich życiem”. We dwóch – z Jędkerem – zaś dlatego, że w ZIP Składzie trudno było „śpiewać w siedmiu w jednym numerze". Na płytach W Witrynach Odbicia pojawiali się ochoczo goście – m.in. Pele, Włodi, Kosi, Fu, Kali, cały ZIP Skład – ale ciężar gatunkowy dźwigali przede wszystkim na kolejnych krążkach sami założyciele. W rozmowie z nami Sokół podkreślał, że nie traktowali hip-hopu ani jako sztuki, ani tym bardziej zawodów. „Nie doszukiwaliśmy się w nim… niczego” – mówił. „To było dla nas coś od serca, coś dzięki czemu możemy przekazać, co tu się naprawdę dzieje”.
Biało-czerwoni jak rana, która goi się powoli z mentalności niewoli / Ludzie płacą podatki, a chodniki wciąż są krzywe / Te realia są prawdziwe, więc się wcale nie dziwię / Że wku*wione dzieciaki mówią, że łatwiej wybić szybę
Opisując „polskie realia”, zwłaszcza na debiucie, WWO patrzyło na nie z perspektywy warszawskiej ulicy. Ale 20 lat temu ich teksty można było umiejscowić w każdym innym miejscu Polski. Ba, one nadal świetnie się sprawdzają, także w swej pierwotnej roli. A o niej tak nam też kiedyś mówił Sokół: „Zamiarem naszego zespołu nie jest naprawianie świata. W Witrynach Odbicia nie należy uznawać za jakieś globalne pogotowie ratunkowe. Pragniemy uświadomić słuchaczom, jak ważna jest silna wola i dążenie do upragnionego celu. My chcemy skłonić ludzi do myślenia”.
Dlatego obok brudnych jak polskie ulice wersów, w utworach WWO od początku przebijało wiele tekstów motywacyjnych, walczących ze społecznym marazmem. W cytowanych już wyżej „Polskich realiach” Sokół rapuje: „Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość / Sam musisz być pewien i zachować czystość (…) Polską rzeczywistość sami kształtujecie / Rozumiecie?”. A najlepiej to słychać w hitowym „Jeszcze będzie czas”.
Nie mam klipów z sześciocyfrowym budżetem / Prowadzę swoje życie, a nie betę / Jeszcze nie zwiedziłem wszystkich stron / Ale jeszcze mi nie bije dzwon / Nie wierzysz w to, że będzie czas, to pardon, pozamiatane masz
Z tym numerem, a zwłaszcza jego refrenem, wiąże się też dosyć zabawna historia. Mimo szczerych chęci Sokoła, namawiania odbiorców do uważnego słuchania i myślenia, niektórzy i tak mieli problemy z właściwym odczytem rapowych wersów. Między innymi dlatego on sam, kilkanaście lat później, kiedy wydał pierwszy solowy album „Wojtek Sokół”, postanowił dodać własne adnotacje do tekstów w serwisie Genius.com.
„Dopisałem kilka słów od siebie, bo stwierdziłem, że muszę im to wytłumaczyć, bo żal, żeby przychodzili na koncerty i śpiewali coś bezmyślnie, albo w ogóle inny tekst. To trochę przykre, ale stwierdziłem, że lepiej dać im tę instrukcję, niż żeby wyobrażali sobie jakieś głupoty. Nie wiem czy pamiętasz sprawę z »Jeszcze będzie czas« WWO – ten tekst wisiał przez wiele lat na jakimś tekstowo.pl, czy czymś takim, i tam miałeś: »gra na bis, gra na bas«… O co w ogóle chodzi? Nie mam pojęcia kto takie rzeczy pisze, ale to jest ku*wa straszne” – opowiadał mi Sokół w wywiadzie.
Nie piszę czarnych scenariuszy
Słuchając dzisiaj debiutu WWO, niektórym może ciężko będzie uwierzyć, że takie wersy, jak ten z „Ile jeszcze” – „Dokąd ten świat płynie? / Co jeszcze się zdarzy? / Ile dekad minie? / Zanim ludzkość ochłonie” – powstały w 2000 roku. Przecież dwadzieścia lat później brzmią jeszcze bardziej aktualnie. W „Życie depcze wyobraźnię” z płyty „Witam was w rzeczywistości” Sokół wyliczał: „Ksenofobia, kierowanie się skóry kolorem / W każdą stronę jest chore (…) Niszczenie ziemi / Odcinanie od korzeni / Coraz mniej zieleni (…) Za mało czasu, by wymienić / Wszystkie zarażone rzeczy / Niektórych kwestii już się nie wyleczy”. A przecież kiedy to pisał, Polska dopiero co się cieszyła z wejścia do Unii Europejskiej, globalna marka telefonii cyfrowej dopiero uruchamiała u nas swoje usługi, „a warunki meteorologiczne były zbliżone do typowych” – jak informował roczny raport Inspekcji Ochrony Środowiska. WWO jednak cisnęło rzeczywistość jak mogło. Choć nie chodziło tu wcale o typowe pisanie czarnych scenariuszy.
Tak naprawdę wszystko w naszych rękach / Zależy od nas samych sami sobie świat stwarzamy / Dlatego ja i Sokół o tym przypominamy
„Nie rzucamy słów na wiatr i nie rymujemy dla samego rymowania, jak to robi wiele polskich kapel. Mało interesuje nas też amerykański, gangsterski rap” – podkreślał w wywiadzie po płycie „Masz i pomyśl” Sokół. Bliżej im było do francuskiej sceny, lepiej im wychodziło zachęcanie ludzi do brania życia w swoje ręce – jak w numerze z albumu „We własnej osobie”, w którym pojawili się przecież reprezentanci rapującej Francji.
Andrzej Cała w „Antologii polskiego rapu” napisał, że drugi album WWO był już najlepszym dowodem na to, że można w Polsce robić „finezyjnie i mądrze, bez taniej demagogii, hardcore’owy hip-hop o ulicznych korzeniach”. Przywołany wyżej numer „Nie bój się zmiany na lepsze” redaktor Cała określił jako „jeden z najlepszych kawałków w kryzysowe dni, kiedy trzeba się podnieść i stanąć na nogi”. I faktycznie, w tym WWO zawsze było mocne.
Mogę mieć świat u stop, ja nie przypuszczam, ja to wiem / Mogę mieć takie życie, jaki inni mają sen / Mogę pojechać hen, i właśnie tam znaleźć szczęście / Mogę być szczęśliwy tu, mając proste zajęcie
Kiedy Natalia Nykiel zaśpiewała na album „Albo Inaczej 2” odświeżoną wersję numeru WWO „Mogę wszystko”, mówiła mi potem w wywiadzie, że podczas nagrywania utworu jeszcze nie czuła, że ten tekst może być o niej. „Wiesz, wynika to trochę z tego, że dopiero jeśli zrobisz coś, co wykracza poza twoje wyobrażenie, to wtedy zaczynasz tak to postrzegać. Że naprawdę możesz więcej. Że przekraczasz kolejną granicę swoich możliwości. Ale teraz tak, kiedy patrzę na to wszystko z dzisiejszej perspektywy, to chyba faktycznie mogę w stu pięćdziesięciu procentach zaśpiewać: mogę wszystko, tak”.
Nie tylko ona. „Mogę wszystko”, ale też inny numer z płyty „Witam w was w rzeczywistości” – „Kochać życie” – to świetne przykłady tego WWO, które słuchacz może umiejscowić we własnym notatniku. I z jego pomocą nauczyć się „kochać życie, nawet jak to życie nie kocha nas”. Bo przecież... „Mam zachowywać się jak oni? Nie sądzę / Mam zginąć tu od własnej bron? Nie sądzę / Mam zamknąć się i nie rozwijać? Nie sądzę / Mam nienawidzieć swego życia? Nie sądzę”.
Z życiem na kredycie damy radę
Otwierający ostatnią płytę WWO „Życie na kredycie” głos Tomasza Knapika ostrzega: „Nadmierne używanie życia na kredycie, grozi nieprzewidywalnymi w skutkach konsekwencjami. W razie przedawkowania, niezwłocznie skontaktuj się z psychiatrą lub skonsultuj się z farmaceutą”. Kilka celnych rad, jak tego uniknąć, WWO sprzedało na swoich krążkach wielokrotnie. Między innymi w numerze „Uważaj jak tańczysz”: „Uważaj jak tańczysz, bo życiowy parkiet bywa śliski / Nie bądź jak agentura zbytnio towarzyski / Bądź bliski dla bliskich”. Jędker podkreślał: „W tańcu łatwo się wywrócić, albo zgubić tempo / Życie jak breakdance nie flamenco”, Sokół dodawał: „Rzucasz się w oczy, bo ci błyszczą lakierki / Z ręki do ręki, gierki, sonda jak NASA / A ty się trzymaj swych zasad”. Ale nawet ci, którym powinęła się już w życiu noga, mogli na płytach WWO znaleźć więcej stawiających do pionu tekstów niż przez tygodniowy turnus z coachingiem. „Damy radę” to kolejny motywacyjny klasyk, zrodzony na polskiej ulicy.
Przestań człowieku, odrzuć te myśli chore / Podnieś głowę, okoliczności są wyjątkowe / Damy radę, bo nie damy się skłócić / Nie będziemy słuchać ludzi, którzy sami są głusi / Chociaż słyszą i chociaż patrzą to nie widzą
Po latach Sokół wspomni w wywiadzie z Red Bullem: „Te słowa układały się tak, jak wychodziły ze mnie. Co więcej: w dużej mierze jest tak cały czas. Czasami, dla spokoju ducha czy pewnej auto-ciekawości, napiszę coś sobie na wielokrotnych rymach, żeby zobaczyć, czy to jest łatwe, czy trudne, czy o co tam chodzi, natomiast nie jaram się tym zbytnio, bo najważniejszy jest dla mnie przekaz. (…) Nie lubię słuchać rapu o rapie, nie lubię słuchać bragga, nie lubię tych przechwałek wszystkich, to jest dla mnie z dupy. Mam słuchać, że jakiś licealista, czy nawet młody student – nieważne – jakiś dzieciak, pier*oli mi, jaki to on jest super zaje**sty i jak wszystkich miażdży? Na ch*j mam tego słuchać? Jakbyś miał taką książkę przeczytać, to byś przeczytał?”.
Bo jak nawinęli kiedyś koledzy z Paktofoniki: „Wszystko ma swoje priorytety, niestety / Wszystko ma swoje wady, zalety”. I właśnie dlatego tylko niektóre płyty z historii polskiego hip-hopu mają przewagę tych drugich.